piątek, 31 sierpnia 2012

'PAMIĘTNIKI Z WAKACJI' Recenzja 3 City Heresy cz.2

 Każdy kto regularnie odwiedza 40stkowe Eventy wie, że Turniej Klasy Master to blisko 48 godzin zmagań. Z pozoru 'dobra zabawa' jest tak naprawdę walką z własnymi słabościami, oraz oponentami, którzy tak jak my, planują 'coś' ugrać. Bywają momenty zabawne i chilloutowe, a zdarzają się sytuacje, w których dosłownie 'nie ma, że boli'.





 Pięciu przeciwników. Pierwszy wygenerowany losowo, kolejni według osiągniętych dotychczas wyników. Zazwyczaj na Masterze decydujące znaczenie ma Bitwa pierwsza, trzecia i ostatnia. 
 Pierwsza, ponieważ to od niej zależy na kogo od tej pory przyjdzie nam trafić. Wynik w przedziale 10-13pkt. sytuuje nas na pozycji, w okół której aż roi się od Botów Oportunistów, a Pro Graczy nie widać na horyzoncie. Jeśli już trafią się Wyjadacze, oznacza to, że mieli pecha w pierwszej bitwie, lub stosują podobną strategię - unikania drapieżników. Zapięciem 20/0 nikt nie pogardzi, jeśli nadarzy się okazja - natomiast nie warto kozaczyć i grając z dobrym przeciwnikiem bardziej opłaca się zewrzeć zwieracz i przeczekać najgorsze. Ryzyko może odebrać nam cenne punkty potrzebne w późniejszym etapie turnieju.
 Bitwa trzecia jest zazwyczaj najtrudniejsza. Początkowy entuzjazm szybko mija. Adrenalina traci smak, a zamiast niej pojawia się tzw. Moment Kryzysu. Człowiek jest już zmęczony, w zasadzie mógł by nie grać tej trzeciej Bitwy i pójść w kimono. Zazwyczaj jest to moment, w którym brak koncentracji zmusza nas do jeszcze silniejszego zaciśnięcia pośladów. Pojawia się zdenerwowanie, rozdrażnienie. Czasami kończy się to kłótnią i chujową atmosferą w trakcie gry. Trzecia Bitwa to prawdziwy sprawdzian męskości i umiejętności.
 Ostatnia Bitwa jest oczywiście najważniejsza. To od niej zależy nasza końcowa pozycja. Punkty same się nie nabiją, a wiedząc że lepiej już nie będzie, wielu graczy zaczyna się ciśnieniować. Tym bardziej, jeśli Podium jest w zasięgu wzroku, a z minuty na minutę pretendentów do tronu ubywa. Jest to ostatnia szansa na zdobycie punktów i wstrzelenie się w wysoką pozycję Rankingu. Nie pomaga fakt, że za nami długi i wyczerpujący turniej. Trzeba też uważać na błędy spowodowane zgubnym pospiechem. Ostatnia Bitwa to moment ciągłej kalkulacji, na stole własnym i stołach w około.


 
 Show me what you've got



Chcąc przetrwać wszystkie trudności związane z Turniejem, a także przezwyciężyć przeciwności losu, własne słabości i stres - należy odpowiednio się przygotować. Może nie do końca tak, jak zrobili to Perzan (sędzia) i Seta (gracz) widoczni na powyższym zdjęciu. Chłopcy chyba za mocno się wczuli, a na 3 City Heresy nie było aż tak gorąco:) Mówię o przygotowaniu odpowiednich pomocy turniejowych takich jak:
 Niezbędne akcesoria - zawsze pod ręką, najlepiej zlokalizowane tak, by łatwo było po nie sięgnąć.
 Pojemnik na Armię - osobiście stosuję małą walizkę podróżną z twardym dnem, oraz dwie małe torby Feldherr. W jednej trzymam pojazdy, w drugiej akcesoria - piechotę wrzucam w 40mm. gąbkę Feldherr i wszystko wdupczam do walizki. Łatwo przenieść, łatwo wyjąć. Cała operacja trwa moment i nie frustruje mnie zanadto.
 Napoje i szama - zawsze pod ręką. Bogate w cukier słodycze, oraz dwa rodzaje napojów. Napój energetyczny (na moment, kiedy adrenalina powie dość), oraz coś na oczyszczenie organizmu (np. woda mineralna do sustenansu). Pierwszego dnia 3 City Heresy, po obfitym w tłuszcz i panierkę śniadaniu zjadłem już tylko kilka cukierków, popiłem je Red Bullem i do wieczora miałem spokój.





Na tym etapie wszyscy, którzy korzystają z tego Bloga jako formy rozrywki mogą zakończyć czytanie wpisu. Poniżej opis poszczególnych Bitew.

Moją rozpiskę, oraz wszelkie założenia opisałem we wpisie 'Pryncypały Wojny', dlatego jeśli ktoś nie czytał, a chce mieć szersze horyzonty to polecam.




Bitwa 1:
Player: Baniak
Armia: NEC
Rozpiska: 5 NScythów z Warriorami, 3 DScythy, 3 Motory, Lord na CBarce.
Scenariusz: 6 znaczników, DoW, Fa scorują i dają VP,

 W Piątek, wieczorną porą, Mirai przepowiedział z czym przyjdzie mi się spotkać. Oczywiście miał rację i pierwszą Bitwę rozegrałem z Rogalami Zagłady. Nekroński 'Cyrk Lataczy' był jednym z biczów na moją Armię i Rozpiskę. Miałem pewne założenia, pomysły i sposoby postępowania, przygotowane na tą okazję, ale mimo to nie załagodziły one mojego wewnętrznego niepokoju. Scythy to dość świeży build Necronów. Jeszcze nikt nie opracował realnej kontry na tą Rozpiskę, a że potrafi tym zagrać każdy random, w zasadzie powinienem przewidzieć ten paring. All in all musiałem radzić sobie tym co było dostępne w oparciu o swoją konstrukcję SM'ów i zawarte w niej AA (Anti-Aircraft).
Na szczęście po drugiej stronie stołu stał Baniak, z którym grałem już dwa razy i w obu przypadkach stwarzał wrażenie sympatycznego retarda. Wiedząc, że po swojej stronie mam przewagę nie tylko intelektu, ale też nienagannej sylwetki i długiego, mocarnego grzechotnika - pozwalałem mu ruszać się w mojej fazie strzelania, strzelać w fazie assaultu itd. Facet liznął zasady, wie co i jak. Bitwa przebiegała bezstresowo. W chwili, w której pogodziłem się ze znaczną przewagą jego rozpiski, postanowiłem dać mu fory i stworzyć namiastkę sukcesu, którym mógł by chwalić się do końca życia.
I tak poszliśmy w dżentelmeńskie tango. Abym wygrał z Preclo-Szturmem, na stole musiały by się dziać niestworzone rzeczy. Skoncentrowałem się na jedynych dostępnych dla mnie punktach: Slay The Warlord, Line Breaker, VP za Fasty (bardzo łatwe do zdobycia), starając się przy tym utrzymać jeden, czy dwa Objectivy. LRR z Kowalami i Hestanem poszedł w Outflank (w sumie, żeby wyjść za linią Lataczy i utrudnić im zwrotkę). Ruszyłem do przodu, chcąc znaleźć się możliwie jak najbliżej wroga. Przez dwie tury strzelałem do chowających się Motorów i Barko-Lorda. Z tyłu zostały jedynie Tandosy i Dred, a reszta gnała na złamanie karku. Udało się skruszyć Barkę i dwa Motory, kiedy na stół wleciało 7 z 8 Precelków. Rozpuściły min. Taktyka i 6stkę Scoutów - co uważam za mało statystyczne, zważywszy, że DScythy doń nie strzelały. Trudno - w końcu grałem na remis, bywa. W rezultacie udało mi się unikać ognia i mało umiejętnie, ale jednak wymanewrować część Lataczy. Straciłem mnóstwo modeli, w tym LRR, Dreda, prawie całą piechotę. Zostałem na Tandosach, Razorze, Single SM'ie i Kowalach z Hestanem. Gra trwała tylko 5 tur, nie miałem czasu skontrować Troopsów Baniaka po wysiadce. Miał 5pkt. za znaczniki i 1 za mój FA. Ja 1 z Linebreakera, 3 za FA i 1 za znacznik, przegrywając tym samym 9/11
Wynik 9 punktów umieścił mnie dokładnie tam gdzie chciałem, a jednocześnie nie straciłem za dużo na rzecz oponenta. No i mam na koncie dobry uczynek. :)


Bitwa 2:
Player: Trej
Armia: IG
Rozpiska: 3 Vendetty, 2 Lemany (bez sponów), Manticora, 2 Chimerki, 20 ludków z Komisarzem i 2 autosami, skład z Meltami, skład z Meltami, skład z Plazmami, skład z Plazmami, skład z Flamerami.
Scenariusz: 4 znaczniki na krzyż, HaA, Ha scorują i dają VP,

 Zdziwiłem się zastając Treja - zatwardziałego Chaosytę, dowodzącego zastępami Lojalistycznej Gwardii Imperialnej, przy moim stole. Byłem świadkiem fragmentu jego poprzedniej bitwy przeciwko jednemu z Krakowskich Graczy, dlatego wiedziałem z jakich powodów znalazł się naprzeciw mnie. Ehh te 6stki dymające Lataczy - życie chłoszcze:)
Zacząłem. LRR z Kowalskimi i Hestanem w Outflank (tak, drugi raz to wylosowałem). Dred wysunięty na lewą flankę wyjął Trejową Manticorę, jak to ma w zwyczaju. Motory i mobilną piechotę posłałem do środka stołu za LoS Blokującą Ruinę, z zamiarem przeczekania bitwy i zajęcia położonych nieopodal Znaczników. Wiedziałem, że zdobędę więcej punktów za zniszczone Heavy Supporty, dlatego do pełni szczęścia wystarczyło utrzymać swój, oraz środkowe znaczniki. Fartowny strzał Lascannoniarza zdjął jednego Lemana, czym zaskarbił on sobie uwagę Treja. Tandosy systematycznie kasowały piechotę. Trej szybko otrząsnął się z traumy i popieścił mnie ogniem zwrotnym. Zranił Attack Bika, urwał broń Dredowi. Pomimo męstwa głównie-dowodzącego Gwardziści nie dorośli do czekającego ich zadania. W kolejnych etapach gry Motory pojechały skasować drugiego Lemana, niestety bezskutecznie, za co ten odwdzięczył się mordując większość połówki Taktycznych (zabójców jego bliźniaka). Trej uwziął się na nieszczęsnego Lascannoniarza w pewnym momencie strzelając do niego nawet z pojawiających się na stole Vendett. Gdzieś w międzyczasie Zimmobilisował mi dreda, rozpęknął jakiś Razorback, zabijając z plazm trzech Marynarzy. Ja w tym samym czasie nie szczędziłem mu batów Tandonizując jego składy jeden po drugim. Najpierw oddział z Plasmami, potem Meltami, i tak dalej. Obie Chimery Treja miały Immobila od początkowych etapów gry, więc mój oponent nie miał jak odpowiedzieć, na zbliżające się zastępy Marines. Kiedy na stole zafurczało od przelatujących Vendett - to na nich skoncentrowałem większość ognia, kasując tą, która wiozła Melciarzy. Wszyscy zginęli, kolejne małe zwycięstwo. Treju nie był zadowolony z przebiegu gry, Fart obrał mnie na swój Avatar, a ja korzystałem z tego ile się dało.  Kiedy w końcu na stole pojawił się Land Raider (czwarta tura) w zasadzie nie było już czego zbierać. Dwie, pozostałe przy życiu Vendki Treja poleciały do mojej strefy w celu zabezpieczenia Objectivów i eliminacji moich Heavy Supportów. Czekało je niemiłe rozczarowanie, kiedy to w ostatniej turze obie strąciłem swoim Twinowanym ogniem. Terminatorzy i Land Raider byli już wtedy w szczerym polu, Leman, zimmobilizowana Chimera, oraz skład zakitranych przez Treja Melciarzy, którzych zapomniał przez dwie tury zapakować do specjalnie opróżnionego Transportera - nie istnieli. Jedynym przeciwnikiem trzymającym się twardo na stole był nadwątlony oddział 20 Gwardzistów z Autosami, z wysnajpowanym na ten czas Komisarzem. Gra zakończyła się po piątej turze, tym samym pozwalając Trejowi zachować Czekoladowy Honor i obronić dwa Punkty.
 Grało się spoko (przynajmniej mnie). W trakcie dużo rozmawialiśmy, a atmosferę rozgrywki urozmaicał Nathaniel, co chwila podchodząc i coś komentując. Fajna bitwa, dobry wynik. Po zgłoszeniu wyników poczęstowałem przeciwnika cukierkiem Bon Pari, na otarcie łez, licząc że w kolejnej Bitwie przyniesie mu to szczęście i dostarczy potrzebnej energii.


Bitwa 3:
Player: Noir
Armia: GK
Rozpiska: 2 Kwizytorów z Psikawkami i 4 Warrior Akolitami (inv 3+), 4 składy Rycerzy z Psikawkami w Razorach HB&Psammo, 2 Sraveny, 3 Autodredy,
Scenariusz: KP, Trójkąty,

 Noir, to kumpel Baniaka, przeciwko któremu miałem już przyjemność na ostatniej Wojnie Światów. Wtedy w związku z niezdecydowaniem i delikatną dezorientacją przez cały czas był w cieniu Bani. Nie ma w tym nic dziwnego, Baniak ma pokaźne rozmiary, a Noir z całym szacunkiem - Szerszeniem nie jest. Grając mann gogen mann miałem okazję lepiej przyjrzeć się jego umiejętnościom. Noir od samego początku miał pomysł na grę. Nie do końca go podzielałem, mimo to najważniejsze to zaplanować i egzekwować.
Wystawiając Armię ustosunkowałem się do rozłożenia terenu, tworząc odpowiednie korytarze strzeleckie i znacznie ograniczając przestrzeń, w której mój oponent mógł by bezpiecznie wystawić jednostki. Noir zareagował wskazanym podziałem Armii na dwie połowy, umieszczając na stole 4 Razorbacki, w tym dwa pełne i jednego Dreadnoughta. Ku mojemu zadowoleniu w pierwszym etapie gry miałem do zdjęcia kilka łatwych i miękkich Kill Pointów, a zwrotka ze strony Noira nie była w stanie przebić się przez moje twarde unity. W końcu dziesięcio-osobowe składy Taktyczne, zabunkrowane w Ruinach, były dla tej konfiguracji Grey Knightów niczym Betonowy Bunkier. Szybko zyskałem znaczną przewagę w KP, molestując chowające się przede mną Razorbacki, w rezultacie eliminując wszystkie cztery, oraz Tandonizując dwa oddziały GK. W międzyczasie Armia Noira stopniowo pojawiała się na stole, po najbliższej linii, ostrzeliwując moją flankę. Po stracie jednego Tandosa i połowy Taktycznych cofnąłem ocalałego Techmarina, wraz z Marines do okupowanej przez drugi Thunderfire Cannon Ruiny w samym rogu stołu. Na tym etapie gry moi Terminatorzy zachodzili już lewą flankę stołu eliminując pozostałe przy życiu Razorbacki. W praktyce kontrolowałem grę cały czas, a późne pojawienie się Lataczy ułatwiało mi zadanie. Prowadziłem 16/4 i tak zakończyła by się nasza gra, gdyby oddział społowionych Taktycznych z dołączonym Techmarinem nie uciekli oblewając LD na '9' i wycofując się dokładnie '9' cali, czyli o pół cala za dużo - umarli, a gra zakończyła się po piątej turze.
Analizując grę dochodzę do wniosku, że Noir popełnił błąd, koncentrując siłę ognia na Tandosie w Ruinie, zamiast zająć się łatwymi do zdjęcia Kill Pointami, pod postacią stojącego na czysto Razorbacka i kitrającego się za nim Dreda. Z pewnością dodatkowe KP przydały by mu się w tym meczu, ale w grze tak to już jest - uczymy się na błędach.
Tak zakończył się dla mnie pierwszy dzień turnieju.


Bitwa 4:
Player: Michałku
Armia: CSD
Rozpiska: 2 Krwiopuszcze, DP Nurglea, 2 7-10ki płaszczek (nie pamiętam ilości), 4 piątki Pinków, 2 czwórki i 1 trójka Flamerów,
Scenariusz: 2 znaczniki w swojej i 1 na środku, Trójkąty,

 Kiedy Mirai straszył mnie buildami moich Turniejowych Przeciwników wspomniał min. Demony Michałku. Miałem całą noc, żeby przemyśleć w jaki sposób odesłać je do Osnowy. Postanowiłem zabunkrować się w rogu, zastawiając większe połacie terenu Tandosami i Dredem. Jednostki te miały kluczowe znaczenie, ponieważ Demony nie dysponują wysokim Pancerzem, a musiałem szybko i sprawnie redukować ich ilość na stole. Attack Biki należało usytuować tak, by zablokować jak najwięcej powierzchni, a jednocześnie stworzyć im możliwość szybkiej reakcji. Wiedząc, że Michałku ma 2 Thirstery i Nurglowego Princa obmyśliłem prostą strategię polegającą na nakarmieniu ich Expendablami. Strzelać do skurwysynów, aż nie zdadzą testu i spadną na glebę, a następnie dokończyć, a jeśli przeżyją - nie dać im szarżować na cenne unity. Z tego też powodu Połówki Tacticali z Meltami dałem na tyły, po obu stronach Tandosów. Zastawiając się na 1,99" od krawędzi i 2,99" między oddziałami - uniemożliwiając tym samym dobry Deep Strike Demonicznej Hordzie. Połówki Taktycznych z Laskami - zdecydowanie gorsze od Melta-Mixów, wystawiłem z przodu. Skrzydła zabezpieczyłem pustymi Razorami, a LRR poszedł na środek. Uważam, że udało mi się wystawić w sposób wykwintny, co potwierdziło się w turze Michałku. Weszły Krwiopuszcze, Nurglo-demon, jedne Flamery, jedne Płaszczki i jedne Horrory. Pinki daleko na znacznik, Flamery i grubasy tuż przed moją armię. Wyglądało to niczym promocja w Media-Markt! Płaszki w oddali - bezpiecznie zaczajone. Flamery połechtały Landka i to by było na tyle. Dwa glany, cała rodzina zdrowa. Moja tura obfitowała w strącanie Lataczy. Rozpocząłem od HBolterów i Autosa, wszystko na Linku, więc szansa duża. Jeden Czerwony spadł na ziemię z dwoma woundami, strącony przez unit z Laską. Dostał 3ci wound, oraz szarżę Kowali, którzy bez strat dokończyli dzieła. W międzyczasie Tando społowiło Pinki, płaszczki dostały ciężkim, a Flamery wyparowały. W tym momencie popełniłem największy błąd bitwy - podstawiając Kowali pod szarżę płaszczek masakrą... głupota. Te kilka cali zrobiło by ogromną różnicę i dało mi narzędzie do anihilacji grubasów, bo te nie miały żywcem gdzie szarżować - tylko w Razory, albo moje Lasko-squady, dokładnie tak jak to pierwotnie planowałem. :)
Potem na stole pojawiło się więcej demonów. Jedne Flamery rozbiły się o kamień i po kulnięciu gały poszły do doopy Dziadka Nurgla. Grube zaszarżowały moje połówki z Laskami, a płaszczki Kowali. Termosi długo wytrzymali, ale na pewnym etapie poddali walkę - po kilku Fazach Combatu poszli do piachu, pozostawiając przy życiu dwie Płaszczki. Taktyczni wykonali swoje zadanie karmiąc Grubasów, jedni wyparowali za stół, z drugich został pojedynczy Lascannon, który zebrał się kilka cali dalej. Gra trwała nadal, a ja systematycznie eliminowałem kolejne jednostki Demonów, tracąc przy tym min.Land Raidera i w związku z dobrymi rzutami na INV Thirstera i DP, także większość Scoringów. Miałem spore szanse na zwycięstwo 17/3 ponieważ w miarę upływu tur, przeciwnika ubywało. Prince na jednej ranie nawet nie miał już na co szarżować. Zabił Razora, który jako jedyny nie był w stanie strzelać Overwatchem. Wyżyłem się na nim i po chwili cała moja połowa była już czysta - w końcu kilka Horrorów i Płaszczek to żadne wyzwanie dla dwóch Thunderfire Cannonów, Dreda i Attack Bików. Gdyby nie Pinning po wysiadce - moi Scouci zajęli by Cel Misji, ale niestety nie był im to dane. Ostatnia tura polegała na zredukowaniu Demonów do 1,5 oddziału Horrorów, oraz podstawieniu Scoutów nieopodal Celu Misji. Motory posłałem do bloku Znacznika trzymanego przez Demony. Jak już pisałem - miałem spore szanse na wygraną 17/3, ale Tzeenth zaplanował losy tej bitwy inaczej i mecz zakończył się jak zwykle po piątej turze (tak, czwarty raz z rzędu). Przegrałem 7/13 
 Z perspektywy czasu i zajętego na Turnieju miejsca - jestem zadowolony z tej bitwy. W praktyce na 3+ wygrałem ją znaczną przewagą, a początkowo mocno obawiałem się tego Builda Demonów. Myślę, że przeciwnik też wyciągnął z tego pewną naukę.


Bitwa 5:
Player: Typhus
Armia: GK
Rozpiska: Coteaz, 2 Techmarinów, 10 Termosów, Autodred, 2 Razory HB&Psammo, 2 Chimery, 4 trójki mięsa od Coteaza, 2 Sraveny,
Scenariusz: 4 znaczniki, DoW,

Ostatni mecz przyszło mi rozegrać przeciwko Typhusowi. Ten młody gracz postanowił zaprzyjaźnić się ze mną i poczęstować mnie swoją czekoladą, dając mi ugrać 20/0, zasłużył tym samym na osobny wpis. Jestem przekonany, że historia tego epickiego zwycięstwa, niejednego zainteresuje, a i sam Typhus pewnie chętnie przeczyta jakie błędy popełnił. Wypatrujcie zatem rubasznej opowieści o moim męstwie, która pojawi się w niedalekiej przyszłości.




W zasadzie to tyle o samych bitwach.

Dla ciekawych świata:

Zapodana przez Picka statystyka Armii z 3 City Heresy:

 Armia - ilość graczy - średnia ilość zdobytych dużych pkt
 SW - 6 - 55,6
 Necrons - 5 - 90
 IG - 4 - 57,5
 BA - 4 - 60,2
 GK - 4 - 61,25
 DE - 3 - 77,6
 Orcs - 3 - 61,6
 Tau - 3 - 44,6
 Tyrki - 2 - 77
 CSM - 2 - 54,5
 Eldars - 2 - 56,5
 SM - 1 - 92 (tak to właśnie ja)
 CD - 1 - 89
 BT - 1 - 15


Wrzucam też kilka zdjęć, które budzą moje mieszane uczucia:) (oczywiście same POZYTYWNE mieszane uczucia).

Nathaniel cichaczem Zapina się z Asmo
Podwójny Kit-Kat, podwójna przerwa
Witchfire Psychic Power
Czas na Punkty Karne
Jakimś cudem nie widać wora - i dobrze
After Party - jak prawdziwi Spartanie
Grało się wybornie 
Podręcznik Ogólnie Dostępny - wystarczyło podejść i ekhm, skorzystać 


GALERIE ZDJĘĆ z Herezji:
Galeria Zdjęć Nathaniela LINK
Galeria Zdjęć z 3City Heresy




Pozdro600!
Nazroth

PRYNCYPAŁY WOJNY: Battle Plan na 3City Heresy

Wojna polega na wprowadzaniu w błąd. Jeśli możesz udawaj, że nie możesz; jeśli dasz znać, ze chcesz wykonać jakiś ruch, nie wykonuj go; jeśli jesteś blisko, udawaj, żeś daleko; jeśli wróg jest łasy na małe korzyści, zwabiaj go; jeśli w jego szeregach dostrzegasz zamieszanie, uderzaj; jeśli jego pozycja jest stabilna, umocnij i swoją; jeśli jest silny, unikaj go; jeśli jest cholerykiem, rozwścieczaj go; jeśli jest nieśmiały, spraw by nabrał pychy; jeśli jego wojska są skupione, rozprosz je. Uderzaj, gdy nie jest przygotowany; zjawiaj się tam, gdzie się tego nie spodziewa. -  Sun Tzu


 
Mój przepis na Battle Plan:
1) Zabezpieczyć Objective,
2) Przesunąć Linię Frontu,
3) Skontrować,
4) Zmasowany Atak,
ZWYCIĘSTWO! 



Gra Kosmicznymi Marines na zasadach VI Edycji Warhammera 40,000 jest dla mnie dużym wyzwaniem. Czuję się zagubiony, zupełnie jak wtedy gdy po wejściu na stoły poprzedniej Edycji zrewolucjonizowana została koncepcja mojej Armii. Wtedy też przepaść między dziewięcioma 5-osobowymi Minimaksami, a wyważoną Rozpiską na V Edycję wydawała mi się bezkresna. Stawiam zatem wymierzone, pewne kroki, doświadczonego Gladiatora, walcząc ze swym impulsywnym usposobieniem.
Przetestowałem już Flyery. Przetestowałem Deathstary. Wewnętrznie rozdarty, smagany wiatrem zmian, bogatszy w nowe doświadczenia - stałem się gotów, by obrać nowy 'złoty środek'.


 



3 City Heresy okazało się idealnym Poligonem, na którym w ogniu nieustającej walki, mogłem zahartować swój nowy koncept. Warto wspomnieć, że Armia Space Marines towarzyszy mi od wielu lat. To właśnie Kosmicznymi Marynarzami ugrałem w życiu najwięcej, osiągając pewne sukcesy w ubiegłych sezonach. SM mają to do siebie, że są Armią opartą na Synergii. Maszyna działa dobrze wtedy, gdy jednostki uzupełniają się nawzajem, a Rozpiska zawiera odpowiedzi na wszystkie ewentualności. Nie jest to Armia łatwa w obyciu. Pomimo dużej uniwersalności jednostek i siermiężnej wyporności SMów, Armia ta ma problemy z zadawaniem poważnych strat odpowiednio przygotowanemu oponentowi. Jednym słowem Marines brakuje tzw. 'Pierdolnięcia'. Jedni lepiej się od nas biją. Inni przestrzelą nas w mgnieniu oka. Grając Marines nie wystarczy dobrze kminić. Trzeba zwrócić uwagę na wytworzenie korytarzy strzeleckich, dobrze wykorzystać dostępny teren i podejmować szereg istotnych decyzji, jak choćby poświęcenie bezcennych oddziałów, lub wycofanie ich w jakieś ciche miejsce z nadzieją na zajęcie Celu Misji. Kluczową rolę odgrywa rozstawienie, ponieważ drobny błąd może zaczopować pół armii, uniemożliwiając późniejsze manewry i znacznie ograniczając mobilność naszego ognia. Mając to (i wiele więcej) na uwadze dobrałem odpowiednie jednostki i stworzyłem Rozpiskę na 3City Heresy.



=]SM: 1666pts. 3CityHeresy[= 

HQ: "Griffon Ahaia" Forgefather Vulkan He'stan 190pts.

EL: Terminator Assault Squad (5) 200pts.
5x Thunder Hammer & Storm Shield,
T: Land Raider Redeemer 265pts.
Extra Armour, Multimelta

EL: Dreadnought 125pts.
2xTL.Autocannon

TR: Scout Squad (6) 116pts.
Camo Cloaks, Missile Launcher, Sniper Rifles,

TR: Tactical Squad (10) 195pts.
Lascannon, Meltagun, Combi-Melta,
T: Razorback 40pts.
TL.Heavy Bolter

TR: Tactical Squad (10) 195pts.
Lascannon, Meltagun, Combi-Melta,
T: Razorback 40pts.
TL.Heavy Bolter

FA: Attack Bike Squad (2) 100pts.
2xMultimelta,

HS: Thunderfire Cannon 100pts.

HS: Thunderfire Cannon 100pts.

1666pts.
41 models,



Instynkt Analnego Predatora nakazał wykluczenie Librariana z wizji VI Edycyjnej Armii. W moim odczuciu, wraz z nadejściem nowych Zasad Kronikarze przestali być Must Have. Psychic Hood nie działa już tak zacnie jak kiedyś, a wszystkie jednostki odbijają Moce Psioniczne na 6+. Libra zwiększa ten rzut do 5+, dając tym samym 1/6 szansy na powodzenie, co w połączeniu z bazowym rzutem tworzy ledwie 1/3. Żenada, jeśli wspomnieć jak pięknie Niebiescy wspomagali niegdyś resztę Armii.

Jedynym słusznym wyborem na HQ stał się zatem Vulkan He'stan. Pomijając już jego statystyki, INV na 3+, PW z S6, Pancerz, Miotacz Ognia. Ojciec Vulkan znacznie Boostuje Rozpiski skoncentrowane wokół jego postaci. Przerzuty trafień na Meltach, przerzuty ranienia na Flamerach, Master Crafted Thunderhammery - weź tego odpowiednio dużo i policz po 5pkt./szt, a okaże się, że Vulcan był za darmo.

W Elitach było ciasno, ze względu na niewielką ilość dostępnych punktów. Oczywistym wyborem stali się Kowale. Vulcan zwiększa ich możliwości, a Destroyerzy (jak ich nazywam) cechują się niebywałą wypornością. Assault Terminators to jedyna Kontra, którą zawarłem w Rozpisce, oczekując, że w chwili kryzysu na pewno mnie nie zawiodą.
Destroyerzy dostali Dedykowany Transport w postaci Land Raidera Reedemera. Nie chciałem oddawać punktów za Heavy Support w jednym ze Scenariuszy, a do tego kusiła mnie opcja Outflanku za pośrednictwem drugiej tabeli na Warlord Trait (tak BTW udało się 3 na 5 razy). Padło na Slot Dedicated Transports.
Gdzie Kowale tam i LRR standardowo wyposażony w EA i MM. Nadaje im mobilność, oraz zdecydowanie zwiększa siłę średnio-zasięgowego ognia mojej Armii. Na dodatek Vulkan zadbał o to by Multimelta trafiała zawsze. Byłem gotów na każdego przeciwnika.

Drugą Elitą stał się Dreadnought z dwoma Twinowanymi Autosami. Od czasu ubiegłorocznego ETC nie rozstaję się z tym cackiem na krok. Uznałem, że i w tej 'nowoczesnej' Rozpisce muszę mieć jednego. 4 strzały z przerzutami, siła 7, dobry zasięg i mobilność. Wiedziałem, że wielokrotnie się sprawdzi.

Troops w SM to niestety porażka. Codex Astartes wymaga, by do każdej rozpiski brać przynajmniej dwa oddziały Taktyczne. Podczas testów zaniedbałem ten przykaz i zapłaciłem za to ciałem. Uczę się na błędach - w Rozpisce umieściłem dwa Tactical Squady. Oba wyposażyłem w Melty, Combi-Melty na Sierżantach, oraz Lascannony. Bronie Termiczne pobłogosławił Vulkan, a do Lascannonów mam senstyment. Zrezygnowałem nawet z Meltabomb na ich rzecz, uważając, że nie da się grać bez przynajmniej dwóch Lasek.
Oba oddziały dostały Razorbacka z Heavy Bolterem. Tanie, dobre, mobilne i przede wszystkim Twinowane. Idealnie wkomponowały się do mojej koncepcji, w myślach przewożąc zagrożone wyginięciem Scoring Unity, zasłaniając przeciwnikowi linię strzału, wkurwiając go na bok pojazdów i siejąc precyzyjny zamęt.

Sekcję Troops zamknął 6osobowy oddział Zwiadowców. Płaszcze dla lepszego Covera, Wyrzutnia Rakiet dla Pierdolnięcia, Karabiny Snajperskie dla zwiększenia zasięgu. Infiltratorzy to dobry oddział do Suicidu, a do tego całkiem niezły Scoring Unit. Są tani, bywają wyporni (jak dobrze nimi zagrać), a w odpowiednich warunkach zmieniają się w drzazgę, drażniącą błonę śluzową w dupie przeciwnika. W dodatku dziwaczny format punktowy wymagał bym z dna odbytu wydobył 6pkt. dla okrągłego limitu. Byłem skazany na Scoutów.

Fast Attack postanowiłem ograniczyć. W jednym Scenariuszu  zajmował co prawda Cele Misji, ale był też warty dodatkowe punkty dla przeciwnika. Dwa Attack Biki w jednym slocie są dość wyporne, do tego wspomagane przez Vulkana dosłownie katują siłą ognia. Służą też jako Denial Units, kontestując Cele Misji, oraz zdobywając Line Breakera. Ta edycja pozwala też manewrować modelami i zwiększać w ten sposób ich przeżywalność - podstawiając zdrowego na przód, a chowając rannego do tyłu.

W Sekcji Heavy dwa Thunderfire Cannony. Tandosa uwielbiam nad życie. Uważam, że jest to najlepszy HS w Codexie SM. VI Edycja drastycznie go polepszyła, zwiększając przeżywalność, jak i grywalność. Teraz Techmarine może poruszać się przed strzałem, używać broni na Servo Harness zamiast Tanda, a także robić Overwatch przy użyciu Miotacza/ew. Twinowanego PP. Jest moc! Tym większa, że za niewielkie punkty polepszam Cover na wybranej Ruinie, oraz zyskuję 4 placki z Siłą 6, by molestować piechotę i lekkie pojazdy przeciwnika, a jak trzeba obniżyć siłę i wyciągnąć zabunkrowany Scoring Unit z Covera. Co najważniejsze - jedno Tando może wyparować, dlatego wystawiłem dwa! (jakże przenikliwie to obmyśliłem!)

Podsumowując: Dysponowałem dużą ilością Scoring Unitów, dobrą Kontrą, Mobilnością, Wypornością, imponującą ilością wzorników Anti-Personel (Blasty z Tandosów, Flamery), oraz pokaźną liczbą broni Twin-Linked, w tym także Anti-Tank. Miałem zatem odpowiedzi na szeroki wachlarz Rozpisek. Nawet niewielka ilość Flyerów i Flying Monstrous Creatures nie dawała mi się zanadto we znaki. Twinowane bronie o średniej i wysokiej sile dawały mi pewne szanse na zestrzelenie samotnych celów.




Założenia miałem proste: Prawdziwie trudne Paringi po prostu przetrwać, a Punkty Zwycięstwa nabijać na łatwiejszych oponentach. Nauczyło mnie tego ETC, gdzie gracze dostawiani są by nabijać wyniki, a wystawki zaciskają poślady i oddają jak najmniej. Turniej Singlowy wiele się od tego nie różni. Nie da się zawsze dominować Rozpiską. Zdarza się, że przeciwnik ma przewagę i wtedy błędy podczas gry doprowadzą do rychłej klęski. Grając przeciwko trudnym Paringom należy od razu założyć, że gra się na remis i jedynie duży błąd oponenta pozwoli na sięgnięcie dalej. Dzięki temu mamy gwarantowane Punkty, które z pewnością przydadzą się później. Jednocześnie dwa Tandosy i Kowale w Landku dawały mi pewną przewagę nad wieloma zgłoszonymi Rozpiskami. Wiedziałem, że będę wrzodem na dupie niejednego gracza. Nie było możliwości, by w trakcie turnieju nie nabić kilku 15+.

Najtrudniejszych Buildów oczywiście się nie spodziewałem - czy to z wrodzonej brawury, czy też braku doświadczenia z tymi Buildami.

9 Nekrońskich Lataczy to trudny oponent. Aby przetrwać planowałem uderzyć w strefę wystawienia przeciwnika, zostawiając z tyłu tylko to co niezbędne i wyporne. Zakładałem też wejście w strefę 12-14" przed Latacze, które pojawią się na stole - i Snap Shotowanie ich z nadzieją na efekt Crue Stuned, co spowodowało by ich zniszczenie w nadchodzącej Fazie Movementu. Inne efekty też były mile widziane, a gęste rozstawienie i zastawianie możliwych miejsc na ruch w teorii pozwalało mi dyktować Flyerom warunki. Przynajmniej na tyle, by przeżyć i nie dostać masakry.

Nowe Demony również niczego sobie. Latające Monstery, Deep Strike pojebanych Flamerów, czy Płaszczki bijące bez Save'a w Combacie. Armia jest naprawdę dobra. Tu obmyśliłem dobre rozstawienie, które uniemożliwiało zejście Demonów między moje jednostki, oraz zaatakowanie newralgicznych celów. Minusem Latających Bestii jest wielkość podstawki. Trzymając modele w odległości 2" od siebie, 3" od jednostek sojuszniczych - w stosunkowo zwartych szeregach - uniemożliwia szarżę na oddziały z tyłu. Tym samym okrutny Bloodthirster zjada maksymalnie jeden cel (Razorback, lub 5 SM z Lascannonem) i paruje pod naporem Twinowanych Plasma Pistoli, Melt, Multimelt, oraz reszty zabawek. Myślę, że to dobra wymiana.




Czy się udało? Z perspektywy turnieju uważam, że jak najbardziej TAK. Zremisowałem z Nekronami na Lataczach, Zgwałciłem miękką Gwardię Imperialną, Wygrałem z Grey Knightami, Utrzymałem się przeciwko Demonom (które prawie zanihilowałem), oraz Zapiąłem Grey Knightów w ostatniej bitwie. Tym samym zająłem Trzecie Miejsce, dostałem wpizdylion zajebistych fantów i Elegancki Wisior.

Nie ma jednostki, która sprawdziła się najbardziej, co świadczy o dobrej Synergii tej Rozpiski. Są natomiast Bohaterowie Turnieju, czyli wspomniani na forach internetowych Marines z Lascannonami. To co dzielni Devastatorzy wyprawiali przechodzi ludzkie pojęcie. Ilość wykulanych szóstek potwierdza teorię, że na wynik Turnieju składa się przede wszystkim Fart, a dopiero potem Skill. Mimo to robiłem co mogłem, by Skillem nadrobić niewątpliwy Fart moich Lascannoniarzy. Ja zasłużyłem na liczne nagrody, a oni na nowe Purity Seale, które na dniach zostaną wyrzeźbione i domalowane.



Pozdro600!
Nazroth

czwartek, 30 sierpnia 2012

VENI, VIDI, RECTUM BUM-BUM! Recenzja 3 City Heresy


„Powiadacie, że dobra sprawa uświęca nawet wojnę? A ja mówię wam: dobra wojna uświęca każdą sprawę.”
Fryderyk Nietzsche




 Powyższy cytat w pełni oddaje realia mojego wyjazdu na 3 City Heresy - Gdański Turniej Warhammera 40,000, klasy Master. Miast zwiedzać Południowy-Wschód Polski, wybraliśmy się na samiusieńką Północ, by wakacyjnym zwyczajem połączyć to co przyjemne i pożyteczne dla większości naszej Wesołej Kompanijji, z tym co ja mógł bym rubasznie zakutasić...


 Cejrowski z zazdrości obgryza pewnie paznokcie u stóp: Osiem dni, ponad 1500 przejechanych kilometrów, tony wchłoniętego podczas Hedonistycznych orgii żarcia, portfel lżejszy o tysiaka, ograniczony dostęp do internetu, przesłuchana lista przebojów Radia Zet, RMF, oraz R.Maryja. Wieczorne pacierze, łowienie komarów, rzeźbienie bajcepsa na kajaku, zastawianie zdjętymi z zawiasów drzwiami - okien, coby piłeczka pingpongowa przezeń nie wylatywała, a wszystko to w akompaniamencie wiecznego darcia ryja przez dwójkę niedojebanych i rozwydrzonych dzieciaków i ich psa Bobika. Można by rzec, że po wakacjach czuję się naprawdę wypoczęty, albowiem prawdziwi twardziele odpoczywają jedynie w trakcie nieustającej walki! Spokój ducha, nienaganną sylwetkę i zrelaksowane mięśnie zwieracza zawdzięczam oczywiście Gdańskiemu Turniejowi. 3 City Heresy okazało się strzałem w dziesiątkę. Oczywiście po Turnieju do opisania jest tak strasznie dużo, że nie zamieszczę tego w jednym wpisie. Był to w końcu pierwszy Master na VI edycję WH40k, w dodatku wydarzyło się mnóstwo rzeczy. Cyrk Lataczy, nowa odsłona Demonów, przegrane na etapie rozpiski, sprawozdanie z bitew i kilka Pro'skich uwag zostawię na inną okazję. Turniej był wyjebisty, dlatego jedynym słusznym kierunkiem jest poświęcenie uwagi jego organizacji, oraz wprowadzonym na nim innowacjom.




Plusy Organizacji:

Sędziowie, będący zawsze w zasięgu głosu/wzroku. Nathaniel okazał się być turbo zajawionym gościem - popierdalał bowiem w czapce Komisarza darząc gapiów szerokim uśmiechem. Perzan, Picek, Asmo - Panowie weseli, na poziomie, gotowi pomóc. Naprawdę pierwsza klasa!

Podręcznik Główny stojący na piedestale, pośrodku sali! Dostępny dla każdego, kto nie dysponował swoim. Sposób jego ulokowania nadawał mu powagę, a w dodatku zmuszał leniuchów do ruszenia czterech liter i sprawdzenia samemu - w końcu Podręcznik był 'ogólnie dostępny'.

Stoły rozmieszczone w trzech rzędach. Rząd środkowy mieścił stoły 1-4 (najważniejsze), podczas gdy boczne rzędy składały się mniej więcej z 8-10 blatów. Było dużo miejsca, nie brakowało krzeseł. Stoły skrócone przy pomocy szarej taśmy klejącej, opisane numerem. Miejsce na armie (zapasowe 12" stołu). Zacne warunki.

Tereny ładne, grywalne, łatwe do zdefiniowania i dobrze rozmieszczone. Nie było ani za gęsto, ani pustynnie. (Nic dziwnego, że Pustynia Błędowska zanika - dożyliśmy czasów, kiedy to na Masterach jest naprawdę Tip-Top).

Udana Miejscówka. Po prawdzie byłem dostarczany na miejsce na pokładzie Rhinosa, niemniej jednak miałem okazję z grubsza poznać lokalizację Turnieju względem reszty miasta. Tuż obok Świątynia KFC, a zatem dało się czcić Slaanesha wtrząchając tłuszcz i panierkę. Na terenie szkoły bufet, a w nim tani RedBull (5zł), piciu i papu. Lux.

Sprawnie przeprowadzona Ocena Modelarska. Perzan przeszedł od stołu do stołu i odwalił kawał dobrej roboty nie zakłócając przy tym turnieju.

Nagrody, które są po prostu śliczne. Medale (jakoś nie przepadam za pucharami z tandety, chociaż mimo animozji - zawsze chętnie je przygarnę), do tego eleganckie Tabliczki wykonane przez Micro Art Studio - w moim odczuciu chłopcy z MAS powinni na początku sezonu zbierać zamówienia na takie tabliczki od wszystkich Organizatorów Turniejów Klasy Master.




Plusy Regulaminu:
 
Panowie Organizatorzy zaprezentowali nam min. wspaniały, innowacyjny system przeliczania Objectivów na nasz sprawdzony i wyruchany na wszystkie strony, niezastąpiony 20/0. Polega on mniej więcej na tym, że zdobywamy duże punkty za Cele Misji, a różnica w tych punktach wyznacza różnicę w startowym wyniku 10/10, czyli zdobywając Cele Misji za 5VP, przy braku zdobytych Celów Misji przez mojego oponenta - wygrywam 15/5. Rewelacja!

Brak Punktów za Zniszczone Jednostki to kolejna innowacja i choć wiem, że wielu wyjadaczom taki system daje się we znaki, uważam że jest naprawdę sensowny. Edycja nam się zmieniła, niektóre sloty służą do tego by po prostu je poświęcić - patrz Elity.

Rozpiski do wyboru: Dwie różne, Jedna z Herosem, lub Jedna z Sojuszem. Po raz kolejny napiszę 'Rewelacja'. Można mocno zboostować swoją armię, lub przygotować się na odpowiednie scenariusze / odpowiednich oponentów. Wielbiciele PIERDOLNIĘCIA wezmą największy boost, a miłośnicy uniwersalności zabiorą opcje na wszystko. 

Misje dobrane z głową. Pełna różnorodność w ilości Punktów za Cele Misji, w połączeniu z różnymi rodzajami wystawienia sprawdziły się w moim odczuciu idealnie.

Ocena Hobbystyczna przeprowadzona przez Modelarza z Prawdziwego Zdarzenia, a zatem gościa znającego się na rzemiośle. Wszelkie skróty i próby ominięcia systemu nie były nagradzane punktami, a zatem w pełni wymalowany, solidny tabbletop z WYSIWYGiem, rozróżnieniem oddziałów, trzymający jakiś obrany klimat - niekoniecznie turbo innowacyjny - dostawał sporo punktów. Cieszę się, że przed wyjazdem zerwałem Szturmboltowniki z moich Brzytwotyłów i zrobiłem w ich miejscy wymienne Szperacze na Magnesach. Wiedziałem, że Perzan zwróci na to szczególną uwagę. Na tą chwilę napiszę jedynie, że "Opłaciło Się".


Co bym zmienił:

Z perspektywy pięciu rozegranych bitew na tą chwilę zmienił bym na pewno ich długość. Pięć bitew z losową ilością tur, które mogą zakończyć się po 5 turze to stanowczo za dużo. Jedna bitwa trwająca 6 tur, dwie 6-turowe z 7dmą na 5+ i dwie podręcznikowe 5 tur, 6 na 3+, 7 na 5+ to wg. mnie kompromis, a zarazem ideał. Być może nie jestem obiektywny, ponieważ to właśnie losowość długości bitew dała mi się mocno we znaki, ale chyba po tylu latach mam już jakieś poczucie jak powinno to wyglądać.

Do repertuaru dodał bym Scenariusz 'Relikt'. Wiem, że z pozoru jest idiotyczny, ale armiom opartym na Lataczo-Kombosie po prostu podkłada okrutnego Haka i drastycznie zmieni ich wygląd, oraz ilość - ja w to wierzę. 



Słowa podsumowania:

Turniej był znakomity. Bardzo dobry Regulamin, rzetelna Organizacja, a to wszystko okraszone wyborną Atmosferą. Bawiłem się znakomicie, min. grając z przeciwnikami, z którymi dotychczas nie miałem Fekalnej Przyjemności. Oczywiście świętuję zajęcie Trzeciego Miejsca, aczkolwiek jest to jedynie wisienka na torcie. Doskonale się bawiłem zarówno w trakcie, jak i między bitwami. Kto był - ten ma co wspominać. Kto nie był - ten niech żałuje i koniecznie obczai Forum Ligi Ogólnopolskiej w poszukiwaniu innych relacji z tego Eventu.



Podziękowania:

Przede wszystkim dla mojej rok-w-rocznej ekipy wyjazdowej, w skład której wchodzą 'Dziubki', 'Dziubki', oraz moja wyrozumiała partnerka. Bez klonów i żony wyjazd nie był by możliwy.

Big Thanks dla Organizatorów, za sprawą których turniej doszedł do skutku, a ja mogłem pozytywnie komentować powyższe plusy.

Dzięki dla przeciwników, a w szczególności tych, którzy dali mi się we znaki. W dwóch bitwach musiałem zaciskać zwieracze, niczym "grodzie zapobiegające przemieszczaniu się wody zęzowej i zaburtowej".

Na koniec dziękówka za ATMOSFERĘ, ten turniej był szczególny.



PS: Na dniach relacja z bitew, oraz przemyślenia dotyczące Lataczy w kontekście tego turnieju, odsłonię też kulisy Sztuki Zapinania, może dostarczę również jakieś porady dotyczące Strategii, w tym jak Zaciskać Zwieracze, by nie wpuścić klęski w Anus i grać o punkty do samego końca. Mam też sporo przemyśleń dotyczących mojej rozpiski, oraz tego jak się sprawdziła, a jak mogła się sprawdzić. Na tą chwilę obrałem już jakiś kierunek, w którym pójdzie moja gra. Jeśli czas i energia pozwolą - najbliższe dni będą obfity w blogowy Spam:)




Pozdro600!
Nazroth

wtorek, 21 sierpnia 2012

TECZKI PRAWDY

N: Jak zapewne wiecie - Oko Saurona widzi wszystko. Slaanesh'owy konkordat analnej przyjemności zrzesza bowiem wielu. Choć na tegorocznym ETC nie miałem przyjemności wystąpić, czy choćby nawet 'być' posłałem tam 'ZŁE OKO'! Mój Szpieg z krainy deszczowców był tam nie tylko cały czas, ale i donosił co w trawie piszczy, niczym rodowity 'Esbek'. Może siary w tym za wiele nie zaznaju, za to w skurwi-raporcie znajduje się kilka ciekawych spostrzeżeń dotyczących tegorocznych European Team Championship, oraz Polskiej Gry. Dla tych, którzy cierpią na brak podstawowych informacji - przedstawiam TECZKI PRAWDY!


'Beholder'


 By Mirai:
Zacznę od podstaw. Impreza w Gorzowie (tak na prawdę festiwal imprez, bo trwał od 11 do 19 sierpnia) była przednia, nawet będąc sędzią na ESC a potem ETC bawiłem się znakomicie. Organizacja była godna pozazdroszczenia, sam fakt ogarnięcia imprezy na 700+ osób jest nie lada wyczynem.


WFB grało już od soboty 11.08, dwudniowym DMP oraz dwudniowym treningowym singlem. W środę doszła 40stka mirrorując harmonogram WFB singlowymi Mistrzostwami Europy. Obydwa eventy odbywały się na sporej sali gimnastycznej I liceum w Gorzowie, jednak nie byłaby ona w stanie pomieścić prawie 500 graczy obu drużynówek. Ostatniego dnia ESC na murawie boiska wyrósł gigantyczny namiot, mający pomieścić całą 40stkową brać ETC. Z pozoru pomysł genialny, bo nawet lekki czwartkowy deszcz nie zakłócił zbytnio przygotowań do piątkowej drużynówki, a gorzowscy organizatorzy zaopatrzyli obiekt w wielkie dmuchawy powietrza jak i dystrybutory wody mineralnej. O ile pierwsze dwa dni przebiegły dość bezproblemowo, to niedziela, w którą temperatura osiągnęła zabójcze 30 stopni, a słońce bezlitośnie smażyło cały dzień, była nie do zniesienia. Woda w dystrybutorach skończyła się bardzo szybko, a dmuchawy nie próbowały nawet udawać, że robią jakąś różnicę... Na szczęście z odsieczą przyszli organizatorzy dowożąc pięciolitrowe butelki wody w ilościach hurtowych z pobliskiego marketu.


  
"temperatura osiągnęła zabójcze 30 stopni, a słońce bezlitośnie smażyło"


Oprócz "kwadratów" i "kółeczek" w Gorzowie zagościli też gracze Flames of War (tam Polacy wzięli przykład z batlowców i rozgromili konkurencję) oraz M:tG.

Trzeba przyznać, że organizacja była naprawdę pro, jednak wieczorami słychać było nieliczne głosy, że chłopaki wzięli na siebie stanowczo za dużo na jeden raz. W szkole na 700 osób były dwie toalety z działającym zamkiem, reszta miała w ich miejscu urocze dziurki. Zamknięty był też korytarz na 1 piętrze obok sali gimnastycznej, co odciążyło by na pewno inne "trony". Z drugiej strony, cały czas uzupełniane były zapasy "papierowego złota", co rzadko zdarza się na tego typu imprezach.


 "Byłem, widziałem, kapelusz dostałem"



N: Mirai jak widać jest nie tylko elokwentny i spostrzegawczy, ale i pracowity niczym truteń. Poza samym ESC i ETC zdążył zaliczyć min. "miejsce, w którym kończy się Tęcza", KFC (na bank - nie wierzę, że nie), oraz wyciągnąć wnioski z bitew rozgrywających się wokoło, wracając oczywiście na rozdanie nagród. Jestem pewien, że jego obecność w naszej stacji, w formie polowego donosiciela, nie jednemu przypadnie do gustu i odświeży sczezłą formę pełną anusów, owsików, przechwałek i dzień-by-dzień fekaliów. Tym bardziej, iż obdarzony wyglądem niewinnego Herubinka o kruchej posturze - potrafi wkraść się w łaski dosłownie każdego - tylko po to, by wyssać cenne informacje i napisać kolejny mściwy donos! 
 Donosów oczywiście nie opublikuję, za to kilka cennych spostrzeżeń Miraia prezentuję już teraz:


By Mirai:
1. Coach. Obydwa teamy, z którymi przegraliśmy, miały coachów, chodzących bez przerwy od stołu do stołu, kalkulujących deklarowane przez graczy ilości punktów, które mają zamiar ugrać bazując na obecnej sytuacji na stole i informujących jak idzie na innych stołach i dających wskazówki, czy ma zacząć ryzykować, czy może cofnąć się do defensywy, w zależności od sytuacji na ich i pozostałych stołach meczu. Widać było, że Niemcy i Anglicy grają więcej niż jedną ośmio-osobówkę w roku.

2. Rozpiski. Z powodu braku testów na format ETC, nasza drużyna podczas tworzenia rozpisek nie wiedziała nawet o istnieniu comba DE na baronie i helionach, czy zabunkrowanej fabryki NEC scarabów, sami się do tego bez bicia przyznali.

3. Znajomość Zasad. Dość ważny mecz: Florida Boy vs. Marios Polacy przegrali w dużej mierze przez nieznajomość zasad. Podczas treningów tego match-upu byli przekonani, że jeśli Florida Boy zostawi 3 cale między pojazdami blokując krawędź Mariosa, ten będzie mógł wyjechać między nimi tank shockiem. Jednak tank-shockujący pojazd zatrzymuje się 1 cal od wrogich pojazdów, a jedyny ruch pozwalający ignorować ten cal to ramming, który nie jest dozwolony gdy kierunkiem nie celujemy we wrogi pojazd. Marios dowiedział się o tym dopiero, gdy próbował tak wyjeżdżać, co znacząco popsuło mu grę, gdyż musiał bardzo niekorzystnie wyjechać ze swojej krawędzi. Ten fakt na pewno nie poprawił jego wyniku w tej jakże ważnej rundzie.

4. Dobór armii. Tutaj widzę spory mankament Polskiego Teamu. Pomijając już fakt braku wiedzy o dwóch bardzo mocnych rozpiskach, w moim odczuciu bardzo brakowało hordy orków. Zapewne wiele osób się ze mną nie zgodzi, jednak przez 5 dni ESC i ETC widziałem co dobra horda jest w stanie zrobić nawet w niekorzystnym match-upie.


5. Sposób wyboru reprezentacji. Krążą opinie, że może coś jednak jest z tym u nas nie tak. W tym roku niewiele brakowało, a w top5 mielibyśmy 3 graczy GK. A gdyby tak idąc za przykładem WFB Top 1/2 wybierało armie, a pod nie - najlepszych graczy? Obecnie zaczynamy z 5 graczami i wymyślamy dla nich armie co jest bez sensu.

6. Wiek. Reprezentacja się starzeje, ciągle te same mordy, a latka lecą. Naturalnym tokiem rzeczy jest, że wraz z wiekiem maleje ilość wolnego czasu. Nie wiem, czy coś da się na to poradzić, oprócz finansowania laboratorium eliksiru młodości...

7. No i największe cliche ostatnich dni: brak 8-osobowych turniejów drużynowych na zasady ETC. Bez tego ani rusz. XP z takich turniejów ma mnożnik x666 dla Repki. Mój pomysł: DMP na zasady ETC, CAŁE zasady ETC.


 


8. Wisienką na torcie całego turnieju był mecz Ukraina vs. Irlandia, a dokładnie mecz towarzysza o wiele mówiącej ksywie KOMANDOR. Owy to osobnik, grał IG przeciwko Necronom. Już na początku pierwszej tury obaj panowie udali się do sędziego, albowiem wspomniany Ukrainiec nie wierzył, że w FAQ do tak ważnego turnieju, jakim jest ETC mógł się zdarzyć tak zjebany zapis, jak przyzwolenie na zyskiwanie ruchu pojazdów przez obracanie. KOMANDOR tak się wpienił, że oznajmił, że będzie wołał sędziego do każdego ruchu przeciwnika, więc Eman (dzięki wielkie, niziołku :)  ) postawił przy tym stole mnie (nie mogłem przez to pilnować Florida Boy'a, jak to miałem w zwyczaju). Były to dla mnie najgorsze trzy godziny podczas całej imprezy. Chłop próbował wałować na wszystkich możliwych zasadach, pytał się, czy przeciwnik może to co właśnie zrobił, sprawdzał każdy, nawet oczywisty LOS, cały czas nabąkując, że przeciwnik gra nie fair-play i niesportowo. Trzeba przyznać, że Irlandczyk swoje cztery latajki miał zrobione konkretnie pod turniej, odwrócone na patyczku wystawały poza podstawkę, dając kolejne gratisowe ułamki cali, jednak wszystko było zgodnie (sic!) z zasadami ETC. Zaproponował on nawet, że jeżeli jego kapitan się zgodzi, to cofnie ruch i nie wykorzysta obrotu, jednak kapitan Irlandczyków tylko postukał się w głowę. FAQ znane było już wcześniej i to a takiej samej formie dla wszystkich. Gdy Necroni w swojej pierwszej turze zrobili pogrom wśród vendett, którymi Ukrainiec wyleciał dość głęboko w połowę Irlandczyka, KOMANDOR bez słowa położył calkę i wyszedł z namiotu. Wrócił dopiero po 10 minutach przyprowadzony przez towarzyszkę drużyny, która przez następne dwie tury grała za niego, gdy on siedział obrażony. Highlight bitwy nastąpił dopiero po turze Necronów, gdy podczas konsultacji z graczką, KOMANDOR nagle z całej siły uderzył pięścią w stół, przewracając część figurek. Chłop dość duży, łapy jak niedźwiedź, ledwo stołu nie złamał. Myślałem, że mam go już z głowy, jednak wezwany Head-Ref Eman (znowu...) zagroził tylko zółtą kartką, co przekonało kapitana Ukraińców do zdecydowanej rozmowy z graczem, który dokończył grę, odmawiając podania potem ręki. Mam nadzieję NIGDY ponownie nie spotkać tego pana...


Na koniec już looźniej - największy wg mnie nonsens związany z ETC. Gdy zacząłem czytać w drodze z Krakowa klaryfikacje na ten turniej mało z butów nie wyskoczyłem, takie kwiatki tam znalazłem. Pojazdy zyskujące ruch obrotem; impaler cannony zdejmujące cover za smoke launchers, kustom force field, turbo-boosta; oddział wchodzący w trudny teren z rezerw który rzucił za mało na ruch będący niszczonym; walkery runujące po smoke launcherach. Gdy zapytałem się jak można ustalić całkowicie niezgodne z zapisem zasady klaryfikacje dostałem odpowiedź - akurat tak zagłosowano... Pozostawię to bez komentarza.

N: Komandora znaju, no gość jest straszydłem. I tak dobrze, że nie był to nasz Krakowski - znany agresor - Komandor Czoło. Przypierdolił by z dyni na bank rozpiżdżając stół, figurki, oraz Irlandczyka w pył!
 Czytając Rafale Twój report nachodzi mnie nieproszenie, że do pełni szczęścia zabrakło już tylko wspólnego pobijania rekordu świata na najdłuższą kackupę ever. Trudno - może uda się kolejnym razem:)

PS: Przy tworzeniu powyższego materiału nie ucierpiał żaden Mirai.



''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''



Krypto informacja: gdzieś tam w oddali, w odsuniętym na północ mieście Gdańsku stoją 60" blaty, oparte o ścianę czekają na 25 sierpnia, kiedy to część z nich zostanie wystawiona w najdalszym zakątku sali. Na czas jednego turnieju to właśnie owe stoły posłużą za miejsce kaźni, stając się tzw. 'ostatnimi stołami'. Na turniej wybiera się z Krakowa pewien chłopiec. Założenia ma naprawdę męskie: przeprosić się z VI edycją, wycisnąć z SM ile się da, sięgnąć podium... a jako backup: terroryzować ostatnie stoły!


Strzeż się Gdańsku - wyruszyłem!



Pozdro600!
Nazroth

GORZOWSKI ZGORZEL, czyli klęska na ETC

 Każda porażka jest szansą żeby spróbować jeszcze raz, tylko mądrzej.
- Henry Ford


 Ten rok nie jest dobry dla nas, Polaków. W piłeczkę kopiemy niczym beznodzy mańkuci. Pływamy jak banda kadłubków o umięśnionych uszach, tyle że w czepkach. Biegamy jak żule, po tanie wińsko i na krótkie dystanse. Euro, Olimpiada, a teraz ETC pokazały, że śladem Papugi Kakadu nie umiemy zacisnąć zwieracza. Niemcy mają co prawda znakomite autostrady, niemniej jednak upodobali sobie Polskie fekalne wylotówki, śmigają nimi tam i z powrotem poszerzając ulubione korytarze niczym samice kreta. Anglicy podczas gry z nami mają jeszcze czas urządzić sobie przerwę na herbatę, a sam turniej traktują jak wieczór kawalerski chamów ze stoczni. Dotychczas rżnęli tylko nasze nastolatki, teraz zabrali się również za graczy w WH40k. Boją się nas już chyba tylko Norwegowie, a i to w 7/8 ponieważ grał u nich jeden z naszych...  


Talent to strach przed porażką.
- Andre Gide


 Talentu naszej Reprezentacji raczej nie zabrakło. Myślę, że zajęcie 5 miejsca (nie - nie zaszczytnego, tylko chujowego)  wskazuje na wysoki poziom skilla i ogrania. Ugrali ile się dało. Szkoda tylko, że dało się tak niewiele. Skrycie Reprezentantom Polski kibicowało naprawdę dużo graczy, oczekując co najmniej srebra. Doczekaliśmy się powrotu z tarczą, ale za to bez medalu - nazwijmy to po imieniu - chujowo, porażka, bryndza, zgorzel i wielki zawód.


Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach - to klęska.
- Józef Piłsudski


 Czego zatem zabrakło naszym Polskim Superbohaterom? Być może to właśnie strachu przed porażką? Może usiedliśmy na Laurach i nie wyprodukowaliśmy odpowiednio mocnej Reprezentacji na rok 2012? Ubiegłoroczne ETC pokazało, że 'Poland the undefeated' da się jednak pokonać - dokonali tego Niemieccy Najeźdźcy, a ja sam też miałem w tym swój niesławny udział broniąc zaciekle, acz bez skutku. W tym roku z ubiegłorocznej klęski z Niemcami nie wyciągnięto żadnych wniosków. Nadal zdarzały się parringi bez kontry, gdzie nasi Reprezentanci z góry skazani byli na penetrację. Zostaliśmy z tyłu, kiedy reszta świata zrobiła zdecydowany krok na przód.


   Gdyby porażka nie znała kary, sukces nie byłby nagrodą.
- Terry Pratchett


 I co dalej? Głosy zawiedzionej gawiedzi słychać już na forach internetowych. Wina przerzucana jest z ramion na ramiona, a jestem przekonany, że ciąży przynajmniej połowie naszych Reprezentantów. W końcu jest to pierwsze w historii wtopione ETC, gdzie Polska wypadła poza ścisły TOP. Dodać do tego fakt, że odbyło się to na Polskiej Ziemi, a zaruchali nas min. Niemcy. Katastrofa - lud się burzy. Do tego nie ma trenera, na którego można by zrzucić całą winę... jest za to grupa ludzi, którzy dali z siebie bardzo dużo, mimo to o wiele za mało.W czystej teorii powstaje oczywiście plan totalnej odnowy naszego trybu selekcji, oraz plan szkoleń przygotowawczych do ETC2013 i wyżej. Czy coś z tego wyjdzie? Znając podejście naszej grupy grającej - skończy się tak, jak przesiedlenie Forum Gildii na Forum Ligi Ogólnopolskiej, czyli wykonamy 10% założeń. Da się to oczywiście z'brake'ować tworząc trylion założeń i licząc, że te 10% styknie...


 Dopóki człowiek się śmieje nie przegrał.
- Andrew Vachss


Chuj z tym. W Kambodży mają gorzej - nie mają co żreć, ich lody mają smak gówna, a do tego nie są w stanie wygenerować reprezentacji na Europejskie Mistrzostwa Drużynowe Warhammer'a 40,000. Musimy pogodzić się z 'naszym miejscem' i zacisnąć poślady, aż poleje się z nich krew.


Piosenka pt. 'Porażka' by wprawić wszystkich w odpowiedni nastrój kreatywnej nostalgii:



A niebawem, jeśli tylko wena dopisze - Skurwizord, Lord Mrocznej Sztuki Mirajec - zda nam tu na łamach blogu relację z ETC, oraz zapoda swój punkt widzenia na ten temat. W sumie zapowiedziałem to głównie z myślą, by trochę go zmotywować. Lud potrzebuje igrzysk!



Pozdro600!
Nazroth

środa, 15 sierpnia 2012

Test Męskości - ETC 2012

Kolejny rok, kolejne Drużynowe Mistrzostwa Europy warhammer'a 40,000 (ETC). Tym razem na naszej rodzimej ziemi, bo w Gorzowie Wielkopolskim. Niesie to za sobą dodatkowe obciążenie psychiczne dla naszej Reprezentacji, łącząc się z oczekiwaniami fanów, statystyką poprzednich zwycięstw i rosnącym poziomem gry innych reprezentacji. Dla tych, którzy nie są zorientowani - dotychczas najgorszym wynikiem, jaki zdobyła Polska było zaszczytne drugie miejsce, a zazwyczaj do pierwszego (które też niejednokrotnie wydzieraliśmy z odbytów obczanych reprezentacji) brakowało niewiele. Można wręcz użyć sformułowania, że dotychczas trzymaliśmy zdziebko wysoki poziom.


DRUŻYNA:

Rzućmy więc okiem na tegoroczny skład: 

Jakub "Skark" Wichrowski (cpt.)
Jakub "Vladdi" Podruczny

Mariusz "Marios" Krakowczyk*
Szymon "Afro" Patora
Krzysztof "Raca" Radzki
Łukasz "Thurion" Łuczyński*
Roman "The Chief" Łakomiak*
Krzysztof "el.piszczu" Piszcz
coach: Maciej "Spider" Pająk

I skonfrontujmy go z zeszłorocznym (II miejsce):

Jakub “Vladdi” Podruczny (cpt.)
Krzysztof 'Raca' Radzki*
Piotr "Afro" Patora*
Jakub “Skark” Wichrowski
Mariusz "Marios" Krakowczyk
Piotr "Emeryt" Jaworski
Emanuel "Eman" Furmanczyk
Maciej “Nazroth” Kulesza*
coach: Michał "Misiu" Wiśniowski

Na pierwszy rzut oka widać, że większość składu Reprezentacji Polski pokrywa się z rokiem ubiegłym. Mamy Vladdiego, Skarka, Mariosa, Afro i Racę - czyli 5 z 8 graczy. Myślę, że można śmiało interpretować ten fakt na korzyść reprezentacji. Dodajmy do tego fakt, że Afro i Raca - wybrani w tamtym roku, w tym sami wywalczyli sobie miejsce w Repce. Marios został wybrany (i mądrze), no i mamy trzy nowe rodzynki: Thuriona, Piszcza i Romana. Dwóch pierwszych znam i o ich poziom gry raczej się nie boję. Jeśli tylko Thurion będzie grał jak nienawistna parówa, którą jest (Wojna Światów 2012 vs ja&Ząbek) to obczuchom przyjdzie posrać się w buty.

Po głębszej analizie można też stwierdzić, że uległ zmianie balans Polskiej Reprezentacji. W zeszłym roku kapitan położył duży nacisk na:
Średnią Wagi: Piotr Jaworski,
Średnią Długośi Penisa: Ja, :)
Średnią Wzrostu: Eman,
Nie mi komentować strategię Polskiej Reprezentacji, tym bardziej że ich zamysłu na sukces w tym roku po prostu nie znam. Jedno jest pewne: w Gorzowie drużyna będzie zdecydowanie lżejsza i wyższa, do tego krótsza. Zobaczymy co uda się wywalczyć naszym tyczkowatym, chuchrom :)


 KAPITAN:

 Jakub "Skark" Wichrowski

Gracz z niebagatelnym doświadczeniem. Najlepsza Gwardia Imperialna w Polsce. Obyty z ETC. W dodatku wygrał zeszły sezon Ligi Ogólnopolskiej. Pod względem gry Single Skark tak jakby 'wymiata', odnosząc liczne sukcesy. W dodatku patrząc w przeszłość na nasze wspólne gry - robi to w sposób mniej kłótliwy i agresywny niż niektórzy gracze z rok-w-rocznego TOP 10. Nawet pokusił bym się o sformułowanie, że przyjazny z niego gość. Czy jest to zestaw cech dobrego Kapitana Polskiej Reprezentacji? To okaże się już niebawem. Na pewno Skark dostanie tęgi Buff od Vladdiego - zeszłorocznego Kapitana, który jest szanowany i skrycie nienawidzony przez połowę mieszkańców Starego Kontynentu. Zważywszy na fakt, że jego imieniem straszy się początkujących graczy w 40stkę, zza oceanu - a ze Skarkiem są imiennikami - ja interpretuję to jak znak od Bogów, podwójny Twix - podwójna przerwa, w którą podwójnie włożą kootasy i porządnie wybełtają obczyźnianą zawartość.

All in all - osobiście o losy naszej Reprezentacji się nie martwię, chociaż brakło w niej takich sław jak Emanuel aka 'sneaky&tricky' popierdalający Marines Espaciales de Sangre. Repka ma duży współczynnik Pierdolnięcia, oraz sporo XP. Żałuję jedynie rodzin ich przeciwników, dzieci, które zostaną pozbawione ojcowskiej miłości i żon, których już nikt nie popieści...

Rady dla tegorocznej repki? W zasadzie jedna: "Give them nothing! But take from them everything! "

I jeszcze okrzyk kibica: "ETC! ETC! ROZPIERDOLCIE JE!"



 FEEDBACK:

Mimo to są też tacy, którzy nie podzielają mojego entuzjazmu. W konkursie na blogu Treja w temacie poświęconym typowaniu podium Polska nie zawsze typowana jest na pierwszym, czy drugim miejscu. Pojawiły się też głosy o jej całkowitym wyjściu poza podium (chyba po raz pierwszy w dziejach). Czy to oznacza, że dla Polaków nadszedł przysłowiowy "koniec zabawy"? Wszystko zależy od naszych dzielnych Spartan, którzy wyruszają w dziewięciu by bronić honoru milionów...



King Leonidas: Spartans! Prepare for glory!
Daxos
: Glory? Have you gone mad? There is no glory to be had now! Only retreat, or surrender or death!
King Leonidas
: Well, that's an easy choice for us, Arcadian! Spartans never retreat! Spartans never surrender! Go spread the word. Let every Greek assembled know the truth of this. Let each among them search his own soul. And while you're at it, search your own. 

DRUŻYNY Z DNA ANANA:

Na koniec konkurs. Serce krwawi mi w związku z niesprawiedliwością, jaka dotyka chujowo grających drużyn. W zasadzie mało kto jest w stanie je choćby wymienić. Ponieważ do ETC zostało już niewiele czasu - możecie śmiało typować komu uda się zewrzeć poślady i przetrwać, a komu rozerwana zostanie czekoladowa kopalnia. Lista drużyn znajduje się TUTAJ. Obstawiamy LOST AND THE DAMNED WORST 3, czyli trzy miejsca od końca. Zapożyczając sposób naliczania punktów za odpowiedzi od z24":

Przykład (niech to będą moje typy):
ostatni: Rumunia
drudzy: Australia
trzeci: Grecja

Za trafienie drużyny w worst 3 - punkt,
Za trafienie miejsca, które takowa zajmie w worst 3 - punkt,

Jednym słowem żerujmy na nieszczęściu innych i obstawiajmy looserów:)



Pozdro600!
Nazroth

sobota, 11 sierpnia 2012

Za górami, za lasami... 3CITY 3XTASY

Piątkowa burza z przed tygodnia - usmażyła mi Kartę Sieciową, tym samym wtrącając mnie do ciemnej dupy, jaką jest brak internetu. Okres cierpienia, bez możliwości wyjrzenia na świat przez 23" okno dobiegł jednak końca, a na horyzoncie czeka już na mnie wiele soczystych tematów. Najbardziej naglącym są kolejne Igrzyska Śmieci...



Powyżej: wiersz z Tomiku Poezji Fekalnej, promujący 3City Heresy

Gdańsk - miasto może mało przytulne, w końcu płaszczem targa tam nadmorska bryza - ale za to jakie tajemnicze? Ale dziś nie o samym Gdańsku, a o Masterze, który rok w rok się tam odbywa. 3City Heresy ma miejsce już niebawem, dlatego warto napisać o niewątpliwych plusach wybrania się na taki turniej - choćby i na drugi koniec Polski.

Turnieje Klasy master to przede wszystkim Punkty Rankingowe. Nawet totalny lame, który zajmuje na nich miejsce w top 10 od końca - może liczyć na garść punkcików, znacząco podnoszących jego pozycję w Rankingu Ligi Ogólnopolskiej. Są to również spędy, na których regularnie spotyka się 40stkowa brać. Można pograć, zrobić jakieś tam wyniki, gwarzyć, cieszyć się życiem, a po rozgrywkach skoczyć na jednego, czy na dwa. Jednym słowem Must Have dla tych, którzy walczą o pozycję w Lidze i miejsce w Reprezentacji Polski, jednocześnie Should Have dla lubiących od czasu do czasu spotkać się z ziomalami z całej Polonii, czy dzieciaczków liczących na 'Test your Might'.





 O nocleg nie trzeba się martwić, gdyż cytując Regulamin 3City Heresy mamy do dyspozycji:
"Nocleg:
Na sali turniejowej.
Istnieje szansa, że dostępne będę materace - info wkrótce.

Można w ramach wygód dzwonić do schroniska, które położone jest tuż obok szkoły."


A zatem żyć, nie umierać! Można przekimać na podłodze w tak jakby 'polowych' warunkach, które niejednemu wojownikowi jak najbardziej odpowiadają z racji swojej ceny (ZERO) i wysokich kosztów dojazdu do Gdańska (WPIZDU). W nocy można nawet odpowiednio przygotować przeciwnika na kolejny dzień zmagań...




... w końcu są i tacy, dla których duże Eventy to Fekalny Paśnik, pełen niczego nie spodziewających się, uległych ogólnej atmosferze zabawy i uśmiechniętych ofiar - gotowych by złożyć swoje Anusy na ołtarzu Mrocznych Bogów. A Podstępny Czempion, który zdobędzie Anusów najwięcej - obdarowany zostanie przewyjebną statuetką w kształcie wielkiego, pękniętego odbytu! Czy ktoś nadal ma wątpliwości związane z 3City Heresy?




Jeśli tylko wakacyjne plany pozwolą - zakasam rękawy, pakuję dupę w pociąg i pociągam do Gdańska terroryzować ostatnie stoły... i szczerze polecam każdemu, kto ma ludzików na 1666pkt.



Pozdro600!
Nazroth