sobota, 1 czerwca 2013

"YOU ARE SO FUCKED!" KODEKS: ELDARZY

Niniejszy post dedykuję Valderinowi i wszystkim tym, którzy plują na Kodeks: Eldarzy.
 
Ze strony wydawcy:
"104 -stronicowy Kodeks, wydany w kolorowej szacie graficznej i oprawiony w miękką okładkę, zawiera:
  • Tragiczną opowieść o upadku Eldarów oraz bogate tło historyczne ilustrujące dzieje tych, którzy przetrwali."
Recommended Soundtrack:


"Tragiczna opowieść" - tymi słowami można krótko podsumować Kodeks: Eldarzy. Kolorowy, 104 stronicowy Kodeks, który z powodu niskiego nakładu drukowany jest w miękkiej oprawie. O dziwo ciąg przyczynowo skutkowy kończy się na tym etapie i Kodeks: Eldarzy, podobnież do innych Polskich Kodeksów (tfu, chuj, psia mać, tfu!) sprzedawany jest w tej samej cenie, co jego Angielski (jedyny słuszny), oprawiony w twardą oprawę odpowiednik. Dla nie zorientowanych jest to 150zł w detalu (cena ze strony wydawcy).




No, ale osobnik zmuszony jest zajść w głowę skąd taka cena, nim potępi ten żenujący twór. I tak oto osobnik łypie do środka i widzi bogatą historię wymierającej rasy. Tłumaczoną rzecz jasna przez jakiegoś leszcza bez wyczucia smaku gry Warhammer 40,000 i jej mrocznego uniwersum. Osobnik wie, że znawca tematu nie tłumaczył by 'Shrieker Cannon' na 'Działo Wrzaskacz' i wnioski, jakie osobnik wysnuwa są oczywiste. Być może odbiór Kodeksu: Eldarzy był by znacznie przychylniejszy, gdyby autor tłumaczenia stworzył "Działo Wrzasku", lub nawet "Wrzeszczące Działo".




Osobnik wie również czym jest konsekwencja nazewnictwa. Podręcznik Główny Warhammer'a 40,000 zawiera tłumaczenie słowa 'Walker', jako 'Maszyna Krocząca'. Jest to poprawne tłumaczenie. Za wygiętego i wrzaskającego chuja osobnik nie jest w stanie wydedukować pochodzenia nazwy 'Wędrowiec Wojenny'. Nawet dziecko wie, że Warwalker to w najgorszym przypadku 'Wojkroczyciel' (lol o yeah!) a zatem coś tak żenującego jak 'Wędrowiec Wojenny' pozostaje nierozwikłaną zagadką. Tłumacz z drugiej strony jest ewidentnie wojenny, a zarazem kutaśny jak podgrzewany w mikrofali barszcz.




Dygresja podsumowująca: Drogi czytelniku 'po co?', powiadam 'po co?' podniecać się zasadami, wyłapywać strzępki informacji, konsolidować finanse z myślą o wielkich zakupach, skoro na koniec wydawca spierdoli wszystko błazenadą, opakowaną w miękką oprawę, zbrodniczo wycenioną i ogólnie żenującą u podstaw? Wielu krzyczy: 'nie dla Islamu', wielu krzyczy: 'nie dla GMO' - ja krzyczę: NIE dla Polskich Kodeksów!.

PS: Ostatnio nie mam czasu pisać, ale nie byłem w stanie się powstrzymać. Impuls wkurwo-inspiracji przezwyciężył bardziej naglące zajęcia.




Pozdro600!
Nazroth