Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Złe Oko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Złe Oko. Pokaż wszystkie posty
sobota, 26 października 2013
"ARMIJNY FROTTAGE"
Oko terroru wije się niespokojnie pod wpływem docierających doń informacji. Jeden z członków 'Członków' bloga z22cm FIREANT podsunął bowiem ciekawy topik. Chodzi o sprzymierzenie Codexu podstawowego z Suplementem tegoż Codeksu. Jako przykłady można podać choćby Codex: Chaos Space Marines i Supplement: Black Legion. Połączenie mocy dwóch Codexów, korzystających z tych samych jednostek przekłada się na zwiększenie ilości slotów na tzw. 'Best in Slot'. Co to oznacza w praktyce? Na tą chwilę jeszcze niewiele. Widmo czterech Smoków Chaosu krąży nad naszymi głowami, niczym zakazany owoc, ale czy nie jest to przypadkiem overkill? Nie od dziś wiadomo, że dwa lepsze od jednego (z wyjątkami lol), ale czy aż cztery?
No i postanowiłem pofatygować się, zgłębić to zagadnienie, a przede wszystkim zasięgnąć języka u moich uczonych, szacownych kolegów: Mirajca i Herbizorda z którymi regularnie nakurwiam intelektualnego węgorza. To ostatnie zakończyło się fiaskiem, ale przynajmniej byłem sfatygowany po zgłębieniu zagadnienia, a to więcej niż liczyłem osiągnąć. Mili państwo, sprawdźmy jakie są fakty:
* Na tą chwilę istnieją tylko trzy suplementy, z czego tylko jeden jest naprawdę 'grany', do tego bez sukcesu na dużych turniejach za sprawą braku odpowiedniego przygotowania Turniejowego - posiadania oryginalnego Dexu (Iyanden).
* Jedyny suplement, którego przymierze z Codexem matką może wygenerować OP przegięcie to Supplement: Blegion. To popierdolone przegięcie nosi imię i nazywa się 'Cztery Smoki Chaosu'. Trzy Smoki Chaosu to przegięcie. Ba! Sam Smok Chaosu jest mega przegięciem. Odnoszę wrażenie, że płacenie czterokrotności wartości punktowej za coś, co możemy kupić za trzykrotną wartość to Overkill. Nauczyła mnie tego Dosia i ja się z nią zgadzam.
* Plotki dotyczące najbliższych premier Supplementów wskazują na niski Power Level ewentualnych Combosów (Dex + Sup).
* Już teraz istnieje Codex, który może sprzymierzyć się sam ze sobą (Codex: Space Marines) i jeśli ta tendencja się utrzyma w kolejnych Codexach, może dojść do naprawdę grubych Combo. Każe mi to również doszukiwać się skoku na kasę, ponieważ 4 sprzedane OP FA są lepsze, niż 3.
Czy zatem mamy powody do niepokoju, kiedy w pochmurne noce, niczym prehistoryczni mieszkańcy ziemi wypatrujemy gwiazd na nieboskłonie? Tak i nie. Już teraz możemy poważnie martwić się o zawartość swoich portfeli. Jeżeli natomiast na turnieju spotkamy Cztery Smoki Chaosu to nie mamy się czym martwić. Mogliśmy przygotować się na ewentualność Trzech smoków i wtedy Cztery nie zrobią różnicy, lub zupełnie nie przygotować się na smoki, a wtedy również Cztery nie zrobią różnicy.
A teraz nie bądźcie pedały i rzućcie okiem na poświęcony Grom Bitewnym blog Ognio-mrówy. W końcu to on jest sponsorem dzisiejszego wpisu - zwrócił Oko Saurona w odpowiednim kierunku.
Pozdro600!
Nazroth
wtorek, 21 sierpnia 2012
TECZKI PRAWDY
N: Jak zapewne wiecie - Oko Saurona widzi wszystko. Slaanesh'owy
konkordat analnej przyjemności zrzesza bowiem wielu. Choć na tegorocznym
ETC nie miałem przyjemności wystąpić, czy choćby nawet 'być' posłałem
tam 'ZŁE OKO'! Mój Szpieg z krainy deszczowców był tam nie tylko cały
czas, ale i donosił co w trawie piszczy, niczym rodowity 'Esbek'. Może
siary w tym za wiele nie zaznaju, za to w skurwi-raporcie znajduje się
kilka ciekawych spostrzeżeń dotyczących tegorocznych European Team
Championship, oraz Polskiej Gry. Dla tych, którzy cierpią na brak podstawowych informacji - przedstawiam TECZKI PRAWDY!
WFB grało już od soboty 11.08, dwudniowym DMP oraz dwudniowym treningowym singlem. W środę doszła 40stka mirrorując harmonogram WFB singlowymi Mistrzostwami Europy. Obydwa eventy odbywały się na sporej sali gimnastycznej I liceum w Gorzowie, jednak nie byłaby ona w stanie pomieścić prawie 500 graczy obu drużynówek. Ostatniego dnia ESC na murawie boiska wyrósł gigantyczny namiot, mający pomieścić całą 40stkową brać ETC. Z pozoru pomysł genialny, bo nawet lekki czwartkowy deszcz nie zakłócił zbytnio przygotowań do piątkowej drużynówki, a gorzowscy organizatorzy zaopatrzyli obiekt w wielkie dmuchawy powietrza jak i dystrybutory wody mineralnej. O ile pierwsze dwa dni przebiegły dość bezproblemowo, to niedziela, w którą temperatura osiągnęła zabójcze 30 stopni, a słońce bezlitośnie smażyło cały dzień, była nie do zniesienia. Woda w dystrybutorach skończyła się bardzo szybko, a dmuchawy nie próbowały nawet udawać, że robią jakąś różnicę... Na szczęście z odsieczą przyszli organizatorzy dowożąc pięciolitrowe butelki wody w ilościach hurtowych z pobliskiego marketu.
Oprócz "kwadratów" i "kółeczek" w Gorzowie zagościli też gracze Flames of War (tam Polacy wzięli przykład z batlowców i rozgromili konkurencję) oraz M:tG.
Trzeba przyznać, że organizacja była naprawdę pro, jednak wieczorami słychać było nieliczne głosy, że chłopaki wzięli na siebie stanowczo za dużo na jeden raz. W szkole na 700 osób były dwie toalety z działającym zamkiem, reszta miała w ich miejscu urocze dziurki. Zamknięty był też korytarz na 1 piętrze obok sali gimnastycznej, co odciążyło by na pewno inne "trony". Z drugiej strony, cały czas uzupełniane były zapasy "papierowego złota", co rzadko zdarza się na tego typu imprezach.
By Mirai:
1. Coach. Obydwa teamy, z którymi przegraliśmy, miały coachów, chodzących bez przerwy od stołu do stołu, kalkulujących deklarowane przez graczy ilości punktów, które mają zamiar ugrać bazując na obecnej sytuacji na stole i informujących jak idzie na innych stołach i dających wskazówki, czy ma zacząć ryzykować, czy może cofnąć się do defensywy, w zależności od sytuacji na ich i pozostałych stołach meczu. Widać było, że Niemcy i Anglicy grają więcej niż jedną ośmio-osobówkę w roku.
2. Rozpiski. Z powodu braku testów na format ETC, nasza drużyna podczas tworzenia rozpisek nie wiedziała nawet o istnieniu comba DE na baronie i helionach, czy zabunkrowanej fabryki NEC scarabów, sami się do tego bez bicia przyznali.
3. Znajomość Zasad. Dość ważny mecz: Florida Boy vs. Marios Polacy przegrali w dużej mierze przez nieznajomość zasad. Podczas treningów tego match-upu byli przekonani, że jeśli Florida Boy zostawi 3 cale między pojazdami blokując krawędź Mariosa, ten będzie mógł wyjechać między nimi tank shockiem. Jednak tank-shockujący pojazd zatrzymuje się 1 cal od wrogich pojazdów, a jedyny ruch pozwalający ignorować ten cal to ramming, który nie jest dozwolony gdy kierunkiem nie celujemy we wrogi pojazd. Marios dowiedział się o tym dopiero, gdy próbował tak wyjeżdżać, co znacząco popsuło mu grę, gdyż musiał bardzo niekorzystnie wyjechać ze swojej krawędzi. Ten fakt na pewno nie poprawił jego wyniku w tej jakże ważnej rundzie.
4. Dobór armii. Tutaj widzę spory mankament Polskiego Teamu. Pomijając już fakt braku wiedzy o dwóch bardzo mocnych rozpiskach, w moim odczuciu bardzo brakowało hordy orków. Zapewne wiele osób się ze mną nie zgodzi, jednak przez 5 dni ESC i ETC widziałem co dobra horda jest w stanie zrobić nawet w niekorzystnym match-upie.
5. Sposób wyboru reprezentacji. Krążą opinie, że może coś jednak jest z tym u nas nie tak. W tym roku niewiele brakowało, a w top5 mielibyśmy 3 graczy GK. A gdyby tak idąc za przykładem WFB Top 1/2 wybierało armie, a pod nie - najlepszych graczy? Obecnie zaczynamy z 5 graczami i wymyślamy dla nich armie co jest bez sensu.
6. Wiek. Reprezentacja się starzeje, ciągle te same mordy, a latka lecą. Naturalnym tokiem rzeczy jest, że wraz z wiekiem maleje ilość wolnego czasu. Nie wiem, czy coś da się na to poradzić, oprócz finansowania laboratorium eliksiru młodości...
7. No i największe cliche ostatnich dni: brak 8-osobowych turniejów drużynowych na zasady ETC. Bez tego ani rusz. XP z takich turniejów ma mnożnik x666 dla Repki. Mój pomysł: DMP na zasady ETC, CAŁE zasady ETC.
8. Wisienką na torcie całego turnieju był mecz Ukraina vs. Irlandia, a dokładnie mecz towarzysza o wiele mówiącej ksywie KOMANDOR. Owy to osobnik, grał IG przeciwko Necronom. Już na początku pierwszej tury obaj panowie udali się do sędziego, albowiem wspomniany Ukrainiec nie wierzył, że w FAQ do tak ważnego turnieju, jakim jest ETC mógł się zdarzyć tak zjebany zapis, jak przyzwolenie na zyskiwanie ruchu pojazdów przez obracanie. KOMANDOR tak się wpienił, że oznajmił, że będzie wołał sędziego do każdego ruchu przeciwnika, więc Eman (dzięki wielkie, niziołku :) ) postawił przy tym stole mnie (nie mogłem przez to pilnować Florida Boy'a, jak to miałem w zwyczaju). Były to dla mnie najgorsze trzy godziny podczas całej imprezy. Chłop próbował wałować na wszystkich możliwych zasadach, pytał się, czy przeciwnik może to co właśnie zrobił, sprawdzał każdy, nawet oczywisty LOS, cały czas nabąkując, że przeciwnik gra nie fair-play i niesportowo. Trzeba przyznać, że Irlandczyk swoje cztery latajki miał zrobione konkretnie pod turniej, odwrócone na patyczku wystawały poza podstawkę, dając kolejne gratisowe ułamki cali, jednak wszystko było zgodnie (sic!) z zasadami ETC. Zaproponował on nawet, że jeżeli jego kapitan się zgodzi, to cofnie ruch i nie wykorzysta obrotu, jednak kapitan Irlandczyków tylko postukał się w głowę. FAQ znane było już wcześniej i to a takiej samej formie dla wszystkich. Gdy Necroni w swojej pierwszej turze zrobili pogrom wśród vendett, którymi Ukrainiec wyleciał dość głęboko w połowę Irlandczyka, KOMANDOR bez słowa położył calkę i wyszedł z namiotu. Wrócił dopiero po 10 minutach przyprowadzony przez towarzyszkę drużyny, która przez następne dwie tury grała za niego, gdy on siedział obrażony. Highlight bitwy nastąpił dopiero po turze Necronów, gdy podczas konsultacji z graczką, KOMANDOR nagle z całej siły uderzył pięścią w stół, przewracając część figurek. Chłop dość duży, łapy jak niedźwiedź, ledwo stołu nie złamał. Myślałem, że mam go już z głowy, jednak wezwany Head-Ref Eman (znowu...) zagroził tylko zółtą kartką, co przekonało kapitana Ukraińców do zdecydowanej rozmowy z graczem, który dokończył grę, odmawiając podania potem ręki. Mam nadzieję NIGDY ponownie nie spotkać tego pana...
Na koniec już looźniej - największy wg mnie nonsens związany z ETC. Gdy zacząłem czytać w drodze z Krakowa klaryfikacje na ten turniej mało z butów nie wyskoczyłem, takie kwiatki tam znalazłem. Pojazdy zyskujące ruch obrotem; impaler cannony zdejmujące cover za smoke launchers, kustom force field, turbo-boosta; oddział wchodzący w trudny teren z rezerw który rzucił za mało na ruch będący niszczonym; walkery runujące po smoke launcherach. Gdy zapytałem się jak można ustalić całkowicie niezgodne z zapisem zasady klaryfikacje dostałem odpowiedź - akurat tak zagłosowano... Pozostawię to bez komentarza.
N: Komandora znaju, no gość jest straszydłem. I tak dobrze, że nie był to nasz Krakowski - znany agresor - Komandor Czoło. Przypierdolił by z dyni na bank rozpiżdżając stół, figurki, oraz Irlandczyka w pył!
Czytając Rafale Twój report nachodzi mnie nieproszenie, że do pełni szczęścia zabrakło już tylko wspólnego pobijania rekordu świata na najdłuższą kackupę ever. Trudno - może uda się kolejnym razem:)
PS: Przy tworzeniu powyższego materiału nie ucierpiał żaden Mirai.
''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Krypto informacja: gdzieś tam w oddali, w odsuniętym na północ mieście Gdańsku stoją 60" blaty, oparte o ścianę czekają na 25 sierpnia, kiedy to część z nich zostanie wystawiona w najdalszym zakątku sali. Na czas jednego turnieju to właśnie owe stoły posłużą za miejsce kaźni, stając się tzw. 'ostatnimi stołami'. Na turniej wybiera się z Krakowa pewien chłopiec. Założenia ma naprawdę męskie: przeprosić się z VI edycją, wycisnąć z SM ile się da, sięgnąć podium... a jako backup: terroryzować ostatnie stoły!
'Beholder'
By Mirai:
Zacznę
od podstaw. Impreza w Gorzowie (tak na prawdę festiwal imprez, bo trwał od 11 do 19 sierpnia) była przednia, nawet będąc sędzią na ESC a potem
ETC bawiłem się znakomicie. Organizacja była godna pozazdroszczenia, sam
fakt ogarnięcia imprezy na 700+ osób jest nie lada wyczynem.
WFB grało już od soboty 11.08, dwudniowym DMP oraz dwudniowym treningowym singlem. W środę doszła 40stka mirrorując harmonogram WFB singlowymi Mistrzostwami Europy. Obydwa eventy odbywały się na sporej sali gimnastycznej I liceum w Gorzowie, jednak nie byłaby ona w stanie pomieścić prawie 500 graczy obu drużynówek. Ostatniego dnia ESC na murawie boiska wyrósł gigantyczny namiot, mający pomieścić całą 40stkową brać ETC. Z pozoru pomysł genialny, bo nawet lekki czwartkowy deszcz nie zakłócił zbytnio przygotowań do piątkowej drużynówki, a gorzowscy organizatorzy zaopatrzyli obiekt w wielkie dmuchawy powietrza jak i dystrybutory wody mineralnej. O ile pierwsze dwa dni przebiegły dość bezproblemowo, to niedziela, w którą temperatura osiągnęła zabójcze 30 stopni, a słońce bezlitośnie smażyło cały dzień, była nie do zniesienia. Woda w dystrybutorach skończyła się bardzo szybko, a dmuchawy nie próbowały nawet udawać, że robią jakąś różnicę... Na szczęście z odsieczą przyszli organizatorzy dowożąc pięciolitrowe butelki wody w ilościach hurtowych z pobliskiego marketu.
"temperatura osiągnęła zabójcze 30
stopni, a słońce bezlitośnie smażyło"
Oprócz "kwadratów" i "kółeczek" w Gorzowie zagościli też gracze Flames of War (tam Polacy wzięli przykład z batlowców i rozgromili konkurencję) oraz M:tG.
Trzeba przyznać, że organizacja była naprawdę pro, jednak wieczorami słychać było nieliczne głosy, że chłopaki wzięli na siebie stanowczo za dużo na jeden raz. W szkole na 700 osób były dwie toalety z działającym zamkiem, reszta miała w ich miejscu urocze dziurki. Zamknięty był też korytarz na 1 piętrze obok sali gimnastycznej, co odciążyło by na pewno inne "trony". Z drugiej strony, cały czas uzupełniane były zapasy "papierowego złota", co rzadko zdarza się na tego typu imprezach.
"Byłem, widziałem, kapelusz dostałem"
N: Mirai jak widać jest nie tylko elokwentny i spostrzegawczy, ale i pracowity niczym truteń. Poza samym ESC i ETC zdążył zaliczyć min. "miejsce, w którym kończy się Tęcza", KFC (na bank - nie wierzę, że nie), oraz wyciągnąć wnioski z bitew rozgrywających się wokoło, wracając oczywiście na rozdanie nagród. Jestem pewien, że jego obecność w naszej stacji, w formie polowego donosiciela, nie jednemu przypadnie do gustu i odświeży sczezłą formę pełną anusów, owsików, przechwałek i dzień-by-dzień fekaliów. Tym bardziej, iż obdarzony wyglądem niewinnego Herubinka o kruchej posturze - potrafi wkraść się w łaski dosłownie każdego - tylko po to, by wyssać cenne informacje i napisać kolejny mściwy donos!
Donosów oczywiście nie opublikuję, za to kilka cennych spostrzeżeń Miraia prezentuję już teraz:
By Mirai:
1. Coach. Obydwa teamy, z którymi przegraliśmy, miały coachów, chodzących bez przerwy od stołu do stołu, kalkulujących deklarowane przez graczy ilości punktów, które mają zamiar ugrać bazując na obecnej sytuacji na stole i informujących jak idzie na innych stołach i dających wskazówki, czy ma zacząć ryzykować, czy może cofnąć się do defensywy, w zależności od sytuacji na ich i pozostałych stołach meczu. Widać było, że Niemcy i Anglicy grają więcej niż jedną ośmio-osobówkę w roku.
2. Rozpiski. Z powodu braku testów na format ETC, nasza drużyna podczas tworzenia rozpisek nie wiedziała nawet o istnieniu comba DE na baronie i helionach, czy zabunkrowanej fabryki NEC scarabów, sami się do tego bez bicia przyznali.
3. Znajomość Zasad. Dość ważny mecz: Florida Boy vs. Marios Polacy przegrali w dużej mierze przez nieznajomość zasad. Podczas treningów tego match-upu byli przekonani, że jeśli Florida Boy zostawi 3 cale między pojazdami blokując krawędź Mariosa, ten będzie mógł wyjechać między nimi tank shockiem. Jednak tank-shockujący pojazd zatrzymuje się 1 cal od wrogich pojazdów, a jedyny ruch pozwalający ignorować ten cal to ramming, który nie jest dozwolony gdy kierunkiem nie celujemy we wrogi pojazd. Marios dowiedział się o tym dopiero, gdy próbował tak wyjeżdżać, co znacząco popsuło mu grę, gdyż musiał bardzo niekorzystnie wyjechać ze swojej krawędzi. Ten fakt na pewno nie poprawił jego wyniku w tej jakże ważnej rundzie.
4. Dobór armii. Tutaj widzę spory mankament Polskiego Teamu. Pomijając już fakt braku wiedzy o dwóch bardzo mocnych rozpiskach, w moim odczuciu bardzo brakowało hordy orków. Zapewne wiele osób się ze mną nie zgodzi, jednak przez 5 dni ESC i ETC widziałem co dobra horda jest w stanie zrobić nawet w niekorzystnym match-upie.
5. Sposób wyboru reprezentacji. Krążą opinie, że może coś jednak jest z tym u nas nie tak. W tym roku niewiele brakowało, a w top5 mielibyśmy 3 graczy GK. A gdyby tak idąc za przykładem WFB Top 1/2 wybierało armie, a pod nie - najlepszych graczy? Obecnie zaczynamy z 5 graczami i wymyślamy dla nich armie co jest bez sensu.
6. Wiek. Reprezentacja się starzeje, ciągle te same mordy, a latka lecą. Naturalnym tokiem rzeczy jest, że wraz z wiekiem maleje ilość wolnego czasu. Nie wiem, czy coś da się na to poradzić, oprócz finansowania laboratorium eliksiru młodości...
7. No i największe cliche ostatnich dni: brak 8-osobowych turniejów drużynowych na zasady ETC. Bez tego ani rusz. XP z takich turniejów ma mnożnik x666 dla Repki. Mój pomysł: DMP na zasady ETC, CAŁE zasady ETC.
8. Wisienką na torcie całego turnieju był mecz Ukraina vs. Irlandia, a dokładnie mecz towarzysza o wiele mówiącej ksywie KOMANDOR. Owy to osobnik, grał IG przeciwko Necronom. Już na początku pierwszej tury obaj panowie udali się do sędziego, albowiem wspomniany Ukrainiec nie wierzył, że w FAQ do tak ważnego turnieju, jakim jest ETC mógł się zdarzyć tak zjebany zapis, jak przyzwolenie na zyskiwanie ruchu pojazdów przez obracanie. KOMANDOR tak się wpienił, że oznajmił, że będzie wołał sędziego do każdego ruchu przeciwnika, więc Eman (dzięki wielkie, niziołku :) ) postawił przy tym stole mnie (nie mogłem przez to pilnować Florida Boy'a, jak to miałem w zwyczaju). Były to dla mnie najgorsze trzy godziny podczas całej imprezy. Chłop próbował wałować na wszystkich możliwych zasadach, pytał się, czy przeciwnik może to co właśnie zrobił, sprawdzał każdy, nawet oczywisty LOS, cały czas nabąkując, że przeciwnik gra nie fair-play i niesportowo. Trzeba przyznać, że Irlandczyk swoje cztery latajki miał zrobione konkretnie pod turniej, odwrócone na patyczku wystawały poza podstawkę, dając kolejne gratisowe ułamki cali, jednak wszystko było zgodnie (sic!) z zasadami ETC. Zaproponował on nawet, że jeżeli jego kapitan się zgodzi, to cofnie ruch i nie wykorzysta obrotu, jednak kapitan Irlandczyków tylko postukał się w głowę. FAQ znane było już wcześniej i to a takiej samej formie dla wszystkich. Gdy Necroni w swojej pierwszej turze zrobili pogrom wśród vendett, którymi Ukrainiec wyleciał dość głęboko w połowę Irlandczyka, KOMANDOR bez słowa położył calkę i wyszedł z namiotu. Wrócił dopiero po 10 minutach przyprowadzony przez towarzyszkę drużyny, która przez następne dwie tury grała za niego, gdy on siedział obrażony. Highlight bitwy nastąpił dopiero po turze Necronów, gdy podczas konsultacji z graczką, KOMANDOR nagle z całej siły uderzył pięścią w stół, przewracając część figurek. Chłop dość duży, łapy jak niedźwiedź, ledwo stołu nie złamał. Myślałem, że mam go już z głowy, jednak wezwany Head-Ref Eman (znowu...) zagroził tylko zółtą kartką, co przekonało kapitana Ukraińców do zdecydowanej rozmowy z graczem, który dokończył grę, odmawiając podania potem ręki. Mam nadzieję NIGDY ponownie nie spotkać tego pana...
Na koniec już looźniej - największy wg mnie nonsens związany z ETC. Gdy zacząłem czytać w drodze z Krakowa klaryfikacje na ten turniej mało z butów nie wyskoczyłem, takie kwiatki tam znalazłem. Pojazdy zyskujące ruch obrotem; impaler cannony zdejmujące cover za smoke launchers, kustom force field, turbo-boosta; oddział wchodzący w trudny teren z rezerw który rzucił za mało na ruch będący niszczonym; walkery runujące po smoke launcherach. Gdy zapytałem się jak można ustalić całkowicie niezgodne z zapisem zasady klaryfikacje dostałem odpowiedź - akurat tak zagłosowano... Pozostawię to bez komentarza.
N: Komandora znaju, no gość jest straszydłem. I tak dobrze, że nie był to nasz Krakowski - znany agresor - Komandor Czoło. Przypierdolił by z dyni na bank rozpiżdżając stół, figurki, oraz Irlandczyka w pył!
Czytając Rafale Twój report nachodzi mnie nieproszenie, że do pełni szczęścia zabrakło już tylko wspólnego pobijania rekordu świata na najdłuższą kackupę ever. Trudno - może uda się kolejnym razem:)
PS: Przy tworzeniu powyższego materiału nie ucierpiał żaden Mirai.
''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Krypto informacja: gdzieś tam w oddali, w odsuniętym na północ mieście Gdańsku stoją 60" blaty, oparte o ścianę czekają na 25 sierpnia, kiedy to część z nich zostanie wystawiona w najdalszym zakątku sali. Na czas jednego turnieju to właśnie owe stoły posłużą za miejsce kaźni, stając się tzw. 'ostatnimi stołami'. Na turniej wybiera się z Krakowa pewien chłopiec. Założenia ma naprawdę męskie: przeprosić się z VI edycją, wycisnąć z SM ile się da, sięgnąć podium... a jako backup: terroryzować ostatnie stoły!
Strzeż się Gdańsku - wyruszyłem!
Pozdro600!
Nazroth
Subskrybuj:
Posty (Atom)