I prowokował mnie Khorne 'Nie pierdol! Podążaj za mną mięczaku a zrobię z ciebie twardziela. Zapinać będziesz na lewo i prawo jak Abbadon Profanator!'
I mamił mnie Tzeenth 'Podążaj za sobą, potem za mną, a potem przestań i zapinaj, by nie zapinać to może i coś zapniesz na turnieju'.
I rozjebał mnie Nurgle 'Podążaj za mną, a ludzie będą się na ciebie krzywo patrzeć i odsuwać na dwa metry'.
"Pizdeczko - proszę..."
Warhammer 40,000 to wspaniałe i nietypowe hobby. Tworzą je trzy połączone ze sobą aspekty, bez których ta gra nie była by tak wspaniałym sposobem na spędzanie czasu. Pierwszym aspektem jest KOLEKCJONERSTWO, które ma w sobie każdy samiec. Znaczki, dinozaury, samochody, czy nawet świerszczyki - każdy z nas ma, lub miał na tym punkcie hopla. Drugi aspekt hobby to MODELARSTWO, przez które przechodziła większość z nas. Ci co szczęśliwsi dostali od ojca kolejkę, inni musieli zadowolić się samolotami i zabłąkaną tankietką. Podczas gdy faceci lubią zarówno kolekcjonować, jak i tworzyć uwalniając przy tym swoją kreatywność - najlepiej czujemy się dominując. INTERAKCJA to trzeci i zarazem najważniejszy aspekt hobby, jakim jest Warhammer 40,000. Testosteron i tysiące lat ewolucji pchają nas w ramiona nieustającej walki. Od casual'owych gier z przyjacielem przez małe turnieje sklepowe, aż po wielkie pola bitwy, czyli turnieje klasy Master - setki samców przelewają plastikową krew w imię uciechy i dobrej zabawy. Kilka razy do roku zjeżdżają na samczy spęd, gdzie liczą się jedynie cale i wykulane 6stki.
Im więcej ludzi spotykasz na turniejach tym szerszej perspektywy nabierasz. W skład turniejowej braci wchodzi bowiem cały przekrój indywidualności. informatycy, prawnicy, pracownicy biurowi, policjanci, handlowcy i studenci. Na pierwszy rzut oka widać, że są to ludzie dojrzali do dorosłego życia, które zazwyczaj od lat prowadzą. Większość ma przecież żony, dzieci, czy choćby laskę, z którą mieszkają, a zatem nie może być źle?
I w tym miejscu zaczynają się schody. Czy to za sprawą wielkiego męskiego spędu, czy może pod wpływem dopadającego nas przez weekend poczucia wolności i bezkarności wielu graczy wybierających się na turniej zapomina o podstawach interakcji międzyludzkiej. Podstawą kontaktów z innymi jest to jak się zaprezentujemy. Istnieje mnóstwo pozytywnych sposobów wyrażenia siebie od mimiki (uśmiech), ciepłego spokojnego tonu głosu, przez schludne ubranie i uczesanie, po otwartą postawę. To wszystko jest dla wielbicieli parówkowego frottage, a na turniej jedzie się kulać i zapinać, dlatego przemilczę te jakże teletubisiowe cnoty. Prawdziwy mężczyzna powinien po prostu zadbać o siebie na tyle, na ile jest to konieczne i basta. Wielu graczy łamie tą prostą zasadę nie dbając o siebie wcale. Nieświadomie karmią Nurgle'a swoim smrodem i przyciągają krzywe spojrzenia. Myślę, że wypada podać tu kilka klasycznych przykładów, a może ktoś po prostu pierdolnie się w czoło i dozna olśnienia przed kolejnym Masterem...
"Into the Eye of Terror!"
OKO TERRORU, czyli męska, owłosiona, wystająca podczas mierzenia DUPA. Do skromnisiów nie należę, niemniej jednak nie chciał bym pokazywać dupaszy na lewo i prawo. Nie jestem też nazbyt wrażliwy na takie obrazy, a mimo to budzi to mój wielki niesmak. Niesmak spowodowany faktem, że ktoś jest takim mośkiem, żeby nie ubrać odpowiednich gaci, czy paska. Za każdym razem, gdy opuszczone spodnie odsłaniają włochaty trójkącik męskiej dupy mam nieodpartą pokusę wypluć tam gumę do żucia.
Dla tych, którzy mają z tym problem i pragną zmiany krótki poradnik.
"With the twelve plagues of Nurgle, we fell their enemies."
DECH GORGONY to przypadłość, na którą cierpi prawie każdy gracz, spędzający na turnieju te bite osiem godzin. Tu nie będę nazbyt odkrywczy - po prostu warto zażyć co jakiś czas antidotum w postaci gumy do żucia (pod warunkiem, że ma się zęby). Czasem warto jest pomyśleć o innych i oszczędzić im cierpienia, a może w zamian uda nam się przekonać krzykiem przeciwnika - jeśli to będzie miętowy krzyk?
Na turniej warto wyekwipować się w gumy do żucia, a najpopularniejsze możecie znaleźć na stronie:
lista popularnych gum do żucia wraz z opisem i komentarzami.
Dla prawdziwych twardzieli:
"There, feel the glory of necrosis, and rejoice! Nurgle loves you!"
PAZUR RAPTORA jest chyba najgorszym co
można zobaczyć na turnieju. Nie mówię tu o tzw. żałobie, bądź
zapuszczonych Ghulich szponach - tragedia całej rodziny, ale jednak nie. Mówię o zwyczajnej grzybicy rąk,
czy stóp. Bywa, że ludzie po prostu nieświadomie się z nią obnoszą, a
przecież mamy 2012 rok!? Wyleczenie takiej dolegliwości to kwestia
wydania kilkunastu złotych na maść. Nie potrzeba do tego wizyty u
specjalisty (może poza wyjątkowymi przypadkami, jak się całe życie bada
dłonią krowy przez odbyt). I jak tu podać rękę, a co gorsza stopę?
Krótki poradnik video jak poradzić sobie z grzybicą stóp.
Ogłoszenia parafialne:
Zgadzasz się z powyższym? Rozpierdala cię fizyczne zezwierzęcenie? Napisz do nas podając przykład niestrawnych turniejowych przysmaków!
akazcrukjibazz [at] interia.pl
w tytule: kochana redakcjo pro1stco
PS: Powyższe przykłady opisane są pół żartem, pół serio - niemniej są one prawdziwe. Garnier mówi w reklamie 'dbaj o siebie' - a nie jest nawet Bogiem Chaosu. Jebać instynkt, który karze ci ukazać włochaty rowek!
Z poważaniem.
Nazroth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz