17.000 punktów, wymalowanych i gotowych do gry...
Ostatni tydzień był dla mnie niepokojący. Zachwiany został mój hobbystyczny światopogląd. Podczas, gdy jestem osobą (zdaje się) obdarzoną dość bujną wyobraźnią, miałem nieprzyjemność napotkać na swej drodze sporo umysłów zamkniętych na pewne możliwości. Zakon, którym gram na zasadach praktycznie wszystkich Kodeksów Power Armourowych Marines (za wyłączeniem Gej Najtów) mocno ucierpiał na honorze. Wpierw okrzyknięty mianem 'kolejnych Ultrasów", następnie "Kosmicznych Wilków", a na koniec "Śmiecio Armii". To ostatnie szczególnie mnie zadręcza. "Śmiecio Armia"... Sam niejednokrotnie używam tego sformułowania, by określić armię wyglądającą na coś wygrzebanego z kosza na śmieci. Modele w rozsypce, niekompletne, z pod pędzli wielu 'nie do końca malarzy'. Coś jak okrutny skrzep allegrowych wypierdów. No i stanęło na tym, że to właśnie moja armia doczekała się takiej, a nie innej przypinki. Poziom Fluffowej, czy Turniejowej wiedzy posiadanej przez osobę nadużywającą określenia "Śmiecio Armia" zostawiam chwilowo bez komentarza, ponieważ nie jest celem tego wpisu wszczęcie dyskusji, nad sensem zastosowania tego określenia. Myślę, że w przyszłości "Gumoludy" i "Śmiecio Armie" doczekają się własnego wpisu, a tym czasem chciałem zwrócić choć cząstkę honoru, na który mój Zakon, Bestie Zamieci, zapracował przez ostatnich osiem lat.
POCZĄTKI:
"A gdybym tak okładał po kantach..."
Lata temu, pod wpływem impulsu, wywołanego rozdziewiczeniem Intro do Dawn of War podjąłem się mozolnej pracy stworzenia własnego Zakonu Kosmicznych Marines. Mniej doświadczony i trochę infantylnie spoglądający na zagadnienie Kosmicznych Marines, pragnąłem zebrać cechy charakteru, wyglądu, odpowiedni klimat, oraz wszystko to co uważałem za wybitnie męskie, a następnie wpompować to w moje plastikowe ludziki. Z początku było ciężko. Kolory dobrałem co prawda dość szybko, niemniej jednak bez "duszy" figurki wydawały się jakieś takie wyblakłe, puste emocjonalnie. Modele oczywiście konwertowałem od samego początku, acz wciąż nie miały jeszcze tego 'czegoś' co wyróżniało by je na tle innych armii Marines. I tak zrodził się pomysł napisania Fluffu do swoich ludzików. Z perspektywy czasu wiem już, że jest to naprawdę masakratorskie przedsięwzięcie. Nie samo pisanie, z tym problemów raczej nie mam, podobnie jak z korzystaniem z zakamarków własnej wyobraźni. Prawdziwym wyzwaniem jest wymyślenie koła na nowo. Koniecznym stało się odnalezienie w sobie pewnej wizji. W końcu jak opisać coś, czego de facto jeszcze nie ma, choć wszędzie tego pełno? Wyobraźnia podsuwała mi niezliczone pomysły, zmagając się jednocześnie z moim żądnym klimatu gustem. Sporo książek o SM się w życiu przeczytało. Nie ma w praktyce Legionu Astartes, z którym fragment mnie nie utożsamiał by się. Każdy z Legionów posiada bowiem cechy godne zawarcia w tym projekcie. Rozsądek wziął oczywiście górę i za młodu nie stworzyłem kolejnego wypierdzianego Zakonu Movie Marines:) Aż takim 40stkowym kompleksem nie jestem:) Zamiast tego rozłożyłem pracę w czasie. Trzeba było lat, a przede wszystkim osiągnięcia pewnej hobbystycznej dojrzałości, by stworzyć choćby namiastkę dobrego i oryginalnego Fluffu Kosmicznych Marines. I tak widzę, że może być lepszy i wierzę, że za kilka lat będzie dojrzalszy, głębszy i ciekawszy.
EWOLUCJA:
'Furius' - Mój pierwszy Dreadnought SM. Początkowo próbowałem go sprzedać za 30zł, nikt nie chciał. W rezultacie opamiętałem się i teraz jest moim ukochanym Dredem Ironcladem/Furioso z wymiennym uzbrojeniem i dość nietypowym, bo całkowicie zabudowanym sarkofagiem.
Zyskał nowe wcielenie, ale zachował waleczną duszę starego, poczciwego gniota, któremu zawdzięczam niejedno zwycięstwo.
I tak na przestrzeni lat punktów przybywało, a background Zakonu Bestii Zamieci (Inspiracji dla nazwy dostarczył mi Norweski zespół Immortal swoim albumem Blizzard Beasts, którego do dziś słucham podczas malowania Bestii) rozrastał się i dojrzewał. Z czasem dobór kolorów, oraz wygląd modeli podszyłem symboliką, a Zakon zyskiwał unikalny charakter. Stare modele kreowane w obrębie głównego nurtu (orły, skrzydła, typowy klimat SM) odchodziły na półkę wiecznego zapomnienia, lub przerabiane były na nowo, by wpasować się we współczesną wizję Bestii. Nowi wojownicy zasilali szeregi Zakonu, wraz z nadejściem nowych Kodeksów i Edycji. Ja sam dorastałem emocjonalnie i wyostrzyły mi się gusta, dzięki czemu byłem w stanie połączyć w całość wszystko to, co pierwotnie było jedynie zajawkami.
Pięść - symbol walki, szybkiego działania i dominacji.
Dla przykładu symbolem Zakonu jest od zawsze Zaciśnięta Pięść. Lata temu Zakon pochodził z tzw.Second Founding i był Sukcesorem Imperialnych Pięści. Obecnie symbolika jest o wiele bardziej złożona. Bestie Zamieci osiedliły się i prowadzą werbunek na planecie Frostmourn, która jest skutą lodem bryłą na pograniczu układu Krakovius (cóż za wykwintna nazwa, jak na to wpadłem?). Ludzie, żyjący na Frostmourn to dzikusi, trudniący się głównie myślistwem i walką o przetrwanie. Podzieleni są na Klany Łowne, zwane też Wielkimi Klanami. Przez tysiące lat werbunku Bestie przesiąknęły nawykami ludzi, od których pochodzą i tak palce pięści symbolizują cztery Wielkie Klany (Kompanie) Zakonu, a prostopadle położony kciuk to N'ithya (z języka Predatorów, którzy też są myśliwymi tak się składa), czyli ziemia, po której Klany Wędrują, która daje im dar życia w postaci zwierzyny łownej.
Co do samego założenia Zakonu obecnie jest to już Zakon z czasów Fifth Founding, powstały z połączenia Geneseedu Imperialnych Pięści i Kosmicznych Wilków. Dość unikatowe połączenie, ale jak wiemy na Marsie różne rzeczy się dzieją:)
OBECNIE:
Kapitan 'Falco Barbadus' (prawa), Sukcesor Kapitana 'Savry' (lewa) jako Mistrz Łowów Trzeciego Wielkiego Klanu Bestii Zamieci - Pazurów (Claw).
Obecnie dysponuję ponad 17000pkt.gotowych do gry (wymalowanych i opodstawkowanych) Bestii Zamieci. W skład armii wchodzi wiele jednostek z kilku Kodeksów. Można zobaczyć min. Death Company, Honour Guard, Land Speedery Stromy, Whirlwindy, Stormraveny, czy nowe Stormtalony. Starszy spis jednostek, aktualizowany kawał czasu temu, znajduje się TUTAJ. Zacząłem także pisać własny Codex: Blizzard Beasts. Moim celem jest stworzenie kodeksu zbliżonego do kodeksów Blood Angels, czy Space Wolves pod względem wizualnym i merytorycznym. Nie ukrywam, że z powodu braków w znajomości Angielskiego sporo zapożyczam z książek i kodeksów. Mimo to uważam, że nawet mi to wychodzi, w końcu tworząc Fluff Bestii Zamieci walczę o coś więcej niż spełnienie własnej zachcianki. Pragnę, by kiedyś, być może już w niedalekiej przyszłości - Polscy gracze rozpoznawali mój Zakon jako Bestie Zamieci, a nie Ultramarines, czy Kosmiczne Wilki. Nie chciał bym także, by z powodu moich Powergamerskich zakusów odbierano konwersje oddziałów i bohaterów specjalnych Zakonu, jako próby oszukania systemu i naginania zasad. W głębi duszy jestem klimaciarzem, po prostu grając na turniejach biorę od przeciwnika ile się da. W domu jestem Hobbystą, Kolekcjonerem i zajawionym dzieciakiem.
Do tematu z pewnością powrócę w miarę postępu prac. Tym czasem przedstawiam początek Kodeksu: Bestii Zamieci i liczę na to, że mentalność co poniektórych 'zamkniętych umysłów' ulegnie zmianie na lepsze.
Nazroth
syndrom ulta/wilko/baldzi to i śmieco armią nazwać można ale w sensie takich uniwersalnych meqów co to mogą robić za wszystko co w pa
OdpowiedzUsuńPosiadając 10 tactical squadów w tych samych barwach, jedne z chainswordami i bolterami - inne z bolterami only myślę, że spokojnie można stosować jedne jako Grey Hunterów, tym bardziej jak mają faceta ze sztandarem, specjalnie spreparowanego wulfena itd... a drugie jako Tactical Squad SM. W zasadzie mokra od potu faja do gęby każdemu, kto uważa inaczej:)
OdpowiedzUsuńCóż polecam myć faję po każdym analnym zbliżeniu będzie mniej spocona. Armię widziałem i od strony modelarskiej nie da się nic zarzucić. A wszelkie cołn-assy ładnie się prezentują i wyróżniają nie da się pomylić.
OdpowiedzUsuńUwędzona i utaplana w czekoladzie podobno gorzej smakuje, a ja chcę zadawać cierpienie każdemu, kto wpuści w dupę przysłowiowe 23 punkty, a już na pewno innowiercom hobbystycznym:)
OdpowiedzUsuńregardless - jest w Polsce sporo armii, które mają dobry wysiwyg w obrębie kilku dexów. Szkoda, że na każdą z nich przypada po kilka armii wyplutych z pękniętej dupy, które na stole wyglądają ledwo - niezależnie od ilości dexów, jakie reprezentują. No nic - cza je mieść swoimi ludzikami i tyle:)