poniedziałek, 2 lipca 2012

PARADA SOJUSZY - KATEGORYCZNIE NIE!

 Całkiem nie tak dawno temu na łamach zapisanych i zmodyfikowanych ręką samego Tzeentha kart historii (a dokładnie TU) zachwycałem się pomysłem Sojuszy zaprezentowanym wraz z nadejściem 6 edycji Warhammer'a 40,000. Jako, że po Ojcu odziedziczyłem smykałkę do modelarki, przebiegły Pan Przemian z łatwością roztoczył przede mną wizję wspaniałych konwersji urozmaicających mą i tak już nie małą armię. Pan Wojny Khorne przytaknął mym pomysłom twierdząc, że niewątpliwie połączenie dwóch armii będzie miało niezły wygar. Slaanesh Pan Extazy zwalił z zachwytu konia i jedynie Nurgle Pan Zepsucia powiedział, iż gówno z tego będzie...


"Brothers in Arms"


Niebawem włączył się tryb Power Gamera i ogarnięty rządzą Zapinania rozkminiałem przeróżne kombinacje sojuszy. Koncentrowałem się głównie na korzyściach płynących z uzupełnienia niedoborów swojej armii tym, co dotychczas budziło moje najgłębsze obawy. W pierwszej kolejności pojawił się pomysł Eldarów z Farseerem wyposażonym w kamyki "rzucaj moce na 3d6 szmato!" co w obecnej edycji stanowi chyba najlepszą obronę przed Psimi Mocami. Potem po wstępnej rozmowie z kolegami uznałem, że nie trzeba szukać aż tak daleko i Runepriest Space Wolves odbijający czary rzucane w 24" na 4+ jest równie fajny, jednocześnie bliższy mojej armii od parszywego Xenosa Farseera. Myślałem, że jestem sprytny. Myślałem, że na tym zyskam. Nurgle miał jednak rację - gówno z tego będzie...


 "What is wrong with Warhammer anyway?"


Okazało się bowiem, iż calusieńki 40stkowy świat doszedł do podobnych wniosków. Otóż na turnieju, którego regulamin dopuścił by sojusze - zamiast klimatycznych armii popartych fluffem i zacnym konceptem pojawiły by się klony zaprzęgnięte w Farseera, bądź Runepriesta. I tu pojawia się pytanie: PO CHUJ TO? Po co psuć dobrą grę? Przyznam, że zacząłem się zastanawiać. Dumałem tak z pół minuty, kiedy doznałem olśnienia. Sojusze nie są dobrym rozwiązaniem turniejowym. Armie tracą indywidualność i swoje słabe strony. Ciężko eksploatować słabe strony armii, która ich nie ma. Warhammer 40,000 to gra dla myślących, dlatego powinna taką pozostać.(znam twoje myśli)

I tak zawrzało na forach. W ruch poszły kamienie. Zwolennicy nakłaniają, przeciwnicy protestują. Argumenty padające ze wszystkich stron są liczniejsze niż teorie spiskowe dotyczące rozbicia rządowego samolotu w Smoleńsku. Na forum Legionu  padł nawet argument, że sojusze faworyzują starych graczy, którzy posiadają większą ilość armii, dyskryminując tym samym dzieciaki, które rzekomo "będą przychodzić z nożem na strzelaninę". Przyznam, iż poczułem się rozbrojony po sam szkielet. Dzieciaki i tak nie chodzą na pełnokrwiste turnieje bez szczególnego patronatu starszego kolegi, bądź zajawionego rodzica. W dodatku często posiadają szerszy wachlarz modeli do różnych armii, niż nie jeden turniejowy wyjadacz. W końcu za młodu bierze się to, co aktualnie nam się podoba, a nie to co ma sens. Tak powstają armie składające się z mieszaniny ras, systemów i nie tylko. Pomijając kwestię możliwości pożyczenia kilku jednostek na turniej, totalnego skomplikowania turniejowego regulaminu, bariery jaką jest strach przed nieznanym, braku przygotowania i umiejętności, często braku ogrania, a nawet rozpiski i potrzebnych akcesoriów i na koniec naszego kochanego, zamkniętego - hermetycznego środowiska... być może sojusze miały by wpływ na decyzję młodego człowieka o pojawieniu się na prawdziwym (PRAWDZIWYM) turnieju. A zatem oficjalnie zaliczam ten jakże zacny i trafny niczym nazwanie psa zastrugaczką argument do 'przeciw'.


"Co trzecie dziecko w Polsce cierpi na niedobór Zapięcia z powodu sojuszy!"


All in all argumentów nie trzeba szukać na siłę. Sojusze są rozwiązaniem co najmniej nie turniejowym, a w najlepszym przypadku Casualowym. Jedyny stricte turniejowy pozytyw z ich pojawienia się w podręczniku 6stej edycji jest taki, iż być może (daj boże) w niedalekiej przyszłości na turniejowych stołach zagoszczą Bohaterowie Specjalni. Przez lata przycinani do granic możliwości dziś mają szansę przeżyć renesans i poprowadzić plastikowe armie wgłąb nieodkrytych dotychczas otworów fekalnych.



PS: A morał z tej historii jest taki, że zawsze najwięcej narzekają gracze Tyranidów. Narzekali na kodeks. Narzekali na turniejową metę. Narzekali na brak odpowiedzi przeciwko Landkom. Narzekali na faworyzowanie innych armii przez turniejowe regulaminy. Games Workshop patrzył, słuchał, kiwał głową i kiedy przyszło co do czego podjął najlepszą możliwą decyzję. Skoro i tak Tyranidzcy gracze wiecznie narzekają to chuj im do dupy i nie dostaną sojuszy



Pozdro600
Nazroth

11 komentarzy:

  1. Ja się wstrzymam ze zdaniem odnośnie sojuszy dopóki nie wyjdą FAQ z prawdziwego zdarzenia a nie ta parodia co jest teraz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta można się wstrzymywać lub nie ale tak naprawdę granie z sojusznikami czy nie nic nie zmienia bo armie mocne są z nimi nadal mocne, a te średnie co najwyżej trochę podskoczą z wypornością. Dlaczego by banować integralną część podręcznika? W imię balansu? nie bądźmy śmieszni ta gra i tak jest nie zbalansowana i wybitnie nieturniejowa no chyba że turnieje miały by się odbywać między dwoma... trzema najmocniejszymi armiami. Zresztą tak jak to było pod koniec 5 ed gdy w topie turniejów były GK i SW i od czasu do czasu przewijali się jacyś Necroni/BA.
    Argument że wszyscy będą brać runka/seera i to złamie mete jest z anusa wzięty, bo równie dobrze można by było nakazać banowanie psi dredów cz równie niedokosztowanych w swoim czasie hydr itp. Skoro godzimy się na takie wpadki autorów dexów, które totalnie rozwalają balans gry i spokojnie z tymi armiami walczymy to sojuszników na turniejach się przeżyje.
    Zresztą mając świadomość istnienia sojuszy idąc na turniej już szykujesz się na poziomie rozpiski by popsuć przeciwnikom szyki i wymyślić armię która spokojnie to pokona ot imo tylko więcej fajnego kminienia wyjdzie z tego.

    Andrzej za krzaka

    OdpowiedzUsuń
  3. "Argument że wszyscy będą brać runka/seera i to złamie mete jest z anusa" Rozgryzłeś mnie.

    Czy odwiedzasz może nasze Polskie Mastery, bądź Chellengery? Nick, którym się posłużyłeś jest mi obcy, nie ma też w rankingu krzaka (krzak) co nie pozwala mi podjąć wyzwania actimela i dyskutować tu z Tobą pomimo godnych próby obalenia argumentów, jakie zastosowałeś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bywało się to tu to tam ale obecnie to odwiedzam je równie często co i Ty czyli rzadko. Choć nie powiem, że od czasu do czasu pospinało by się poślady i zacisnęło stalowym uściskiem zwieracz na gardle przeciwnika by osiągnąć jak najlepszy wynik ;)
    Mimo wszystko jestem i zawsze byłem raczej niedzielnym graczem gdzie aspekt kolekcjonerski i modelarski zaczyna przeważać.
    Oczywiście możemy dyskutować tyle, że podstawowym błędem wydaje mi się dyskusja na temat banowania imo dość ważnej części podręcznika już na początku edycji gdy jeszcze dobrze nie zaczęło się w nią grać.
    By też nie było świadom jestem, że każdy w miarę ogarnięty gracz już widzi możliwe kombosy ale i powinien też widzieć jak ewentualnie im przeciwstawiać. I by nie było nie jestem purystą który uważa, że każda zmiana zasad na nie tak jak w podręczniku (np. inny foc) czy też PKZ-ty (z którymi nie zawsze się zgadzałem ale sama idea w odniesieniu do turniejów do mnie trafia i jest słuszna) to herezja i zUo. Nie miałem zamiaru umierać za KP nie będę i za sojuszników.

    Roman syn Andrzeja za krzaka aka Rocho

    OdpowiedzUsuń
  5. No to syćko się wyjaśniło.
    True, że w tym sezonie turnieje odwiedzałem raczej z sentymentu:P Tym bardziej wolałem dowiedzieć się z kim rozmawiam.

    Pamiętam jak na początku poprzedniej edycji zaciekle broniłem dopuszczania speciali i oryginalnych podręcznikowych zero-jedynkowych scenariuszy. Totalny puryzm dla V edycji. Zorganizowałem ligę na pełne zasady. Organizowałem turnieje na pełne zasady. Gra na czystym podręczniku uświadomiła mi wtedy jak ułomne było tracenie zwycięstwa w ostatnim momencie gry, w zasadzie przez zupełny przypadek. Eman - konserwatysta z przekonania, od razu wyśmiewał moje rozwiązania i obstawał za dobrym, sprawdzonym systemem VP. Za jego opinią stało wielu doświadczonych graczy, nie tak jak ja marzycieli - tylko weteranów grania o podium. No i bardzo dobrze. Trzeba było ponad pół roku, żebym pojął jak się sprawy mają. Obecnie moje poglądy klasyfikują się gdzieś pomiędzy.

    Prawda jest taka, że na każdym turniejowym stole musi być jakiś los blocker w okolicach środka, bądź w 2/3 na szerokość na linii środkowej. I to tak działa od lat, jest sprawdzone, neutralne.

    Podobnie mają się VP, których nie może zabraknąć. System musi być odpowiednio rozstrzelony punktowo, żeby dobrze pokazywał i różnicował wynik starcia.

    Uważam, że sojusze to dobre urozmaicenie te kilka razy do roku, niemniej zachwieją one znacznie zarówno metę (która obecnie przeżywa odrodzenie na kosmiczną skalę), jak i balans. Wielu starych graczy pragnie odmiany, nowych wrażeń. Też jestem jednym z nich. Wolę po prostu zajadać małymi kęsami, zamiast opchać się i pęknąć:) Ogólnie to pękanie jest dla pucystołów:)A GW znane jest z sympatii raczej do zapaleńców i kolekcjonerów, potem graczy i na samym końcu listy są gracze turniejowi. Nie tworzą dla tej ostatniej grupy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toż nie mówię, że sojusze jak i spece/fortyfikacje/pełny foc/ czy też normalny foc muszą być na każdym turnieju.Tyle, że denerwuje mnie przekreślanie tej opcji przez co poniektórych w momencie gdy tak naprawdę nie wiadomo jak ta gra będzie wyglądać. Choć tutaj obawiam się, że będzie tak jak z specjalami wyłonią się 3 grupy graczy:
    -zwolennicy zawsze i wszędzie nawet na patrol
    -beton "bo" kiedyś był zapis że to do funowych rozgrywek a i balansem chwieją (mowa o zachwianiu balansu gdy pewna armia ma tesco dredy pestkujące wszystko)
    -oraz tacy umiarkowani którym to obojętne choć może i fajnie czasem zagrać z nimi

    Nie to że jakoś zaciekle bronię sojuszów ale po doświadczeniach 5 edycji gdzie na początku było świeżo, fajnie (tak do wyjścia IG a potem SW) nastała stagnacja i co turniej grało się z tym samym chyba że trafiłeś na jakiegoś gościa z fantazją albo i pomysłem.Dlatego tak gdzieś od ponad roku każdy turniej gdzie było urozmaicenie jak WŚ czy DC był dużo fajniejszy niż taka Arena itp (by nie było lubię arenę ).
    Do tego sam jestem miłośnikiem wszelkich urozmaiceń jak np FW i nie uważam by jakoś zachwiały one balansem (po prostu zmieniają rozpiski).
    Do tego argument o zachwianiu balansu przez sojusze jest nietrafiony bo jak można zachwiać coś czego nie ma ;)

    No ale ja to na razie jestem na etapie gdzie moja chora modelarska fantazja podsuwa mi wizję Death Guardu z renegacką gwardią w której za ratlingi robiłby nurglingi z demonicznymi muszkietami a za gwardzistów zombi-gwardziści albo klimatyczny i imo dość nie lichy sojusz z demonami nurgla na epidemiusie. I to jest to przez co ciężko będzie mi wcisnąć banowanie sojuszy, oj ciężko bo te dzikie konwersje chciało by się wykorzystać na bitewnym stole ;)

    Rocho

    OdpowiedzUsuń
  7. Zresztą możemy sobie mędrkować i tak organizatorzy decydują :)

    Rocho

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście też przejawiam ciągoty modelarskie w kierunku sojuszy, co zresztą opisałem powyżej. Na pewno będę wykonywał odpowiednie konwersje. Na pewno będę robił zakupy w tym kierunku. Na pewno rozegram sporo gier z sojuszami.

    Na turnieju preferował bym jednak tzw KISS, czyli 'keep it simple, stupid' z rezerwą na te dwa, trzy eventy w roku, gdzie organizatorzy dali by upust trzymanym na wodzy fantazjom.

    No - się zobaczy. Niestety nie umiem wstawić tu ankiety, chętnie zapoznał bym się ze zdaniem szerszego odbiorcy (nawet jeśli to tylko kilkadziesiąt osób nabiło prawie półtora tysiąca wyświetleń w pół miesiąca)

    Pozdro
    Nazroth

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no jeśli mówimy o turniejach dwudniowych to jak najbardziej racja 2-3 z sojuszami wystarczą. Ale to i tak bardziej w imię różnorodności niż balansu. Ja tam sobie pomarudziłem bardziej z perspektywy nadchodzącego gru gdzie pierwszy w 6 -tej a już dywagacje na temat sojuszy się tworzą. Choć i tak pewnie kwestia sojuszy rozwinie się i tak jak i sprawa specjali w 5 edycji gdzie wraz z wychodzeniem nowych dexów coraz więcej przybywało ich zwolenników.

    Rocho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. alem zdania wielokrotnie niezłożone stworzył 36 za oknem nie służy :P

      Usuń
    2. True, true - ja się dzisiaj czuję jak ameba. Masakra. Nie da się pracować, nie da się oddychać, nie da się nie dać:)

      Jestem ciekaw jak to będzie z tymi sojuszami...

      Usuń