wtorek, 24 lipca 2012

"MAŁA RZEŹ" - WIELKA SZKODA

W ten weekend w Rzeszowie odbył się Turniej klasy Challenger "Wielka Rzeź". Odbył się to trochę za dużo powiedziane. Udział w  'Wielkiej' Rzezi wzięło aż dwudziestu czterech uczestników. W zasadzie, gdyby nie kilka Allstarsów Ligi Ogólnopolskiej, dziarsko partycypujących w tym wydarzeniu, uznał bym Wielką Rzeź za totalny niewypał.




 No i jestem teraz w niebagatelnej rozterce. Z jednej strony nasza rodzima scena turniejowa, nasza ukochana Liga Ogólnopolska - nie mają się najlepiej. Warto było by raczej doszukiwać się aspektów pozytywnych, motywować. Z drugiej strony globalna załamka doświadczona przez okienko analnej witrynki. Dwadzieścia cztery osoby na Challengerze. Przecież to nawet nie jest śmieszne, tym bardziej w zestawieniu z ubiegłoroczną frekwencją w wysokości trzydziestu sześciu uczestników. Toż to spadek o 33,3333333%! W tym tempie za rok możemy spodziewać się całych szesnastu graczy. JEST MOC!
Wielką Rzeź winno się raczej przemianować. Dobrą nazwę już mam - "Mała Rzeź". Może nie brzmi tak dumnie, jak obecna nazwa, za to w pełni oddaje realia tego turnieju i szczerze sugeruję wystartować w przyszłym sezonie pod tym właśnie szyldem.





 Przyszło nam żyć w tak dziwacznych dla hobby czasach. Battl'owcy masowo przerzucili się na 40stkę, wraz z nadejściem 8'ej edycji WFB. Teraz być może masowo będą ewakuować się z powrotem w związku z regresem strategicznym, jaki wprowadzi 6'ta edycja naszej ukochanej gry. Jakość organizacji turniejów znacznie się polepsza, podczas gdy frekwencja leci na łeb, na szyję. No i trudno winić organizatorów Wielkiej Rzezi za brak klimatu, czy dobrej woli. Feedback z Rzezi jest raczej pozytywny, o ile można mówić o Feedbacku w przypadku turnieju, w którym udział wzięły dwa tuziny ludzi. Myślę, że Orgom zarzucić można jedynie grzech nie wsłuchiwania się w głos ludu, który to gromko domagał się turnieju na zasadach bieżącej edycji.

All in all - może na przyszłość warto przemyśleć, czy nie wprowadzić ostrzejszych wymogów organizacyjnych. Tytuł Challengera uzyskać jest stosunkowo łatwo, utracić raczej trudno. Po sukcesie Wielkiej Rzezi w ubiegłym sezonie - ten wydaje się Wielką Klapą. Ciekawe, czy za rok Rzeź zaskoczy, czy rozczaruje...


Z cyklu - 'myśli ulotne':

"Taki z Rzezi Challenger, jak z poniższego teledysku dokument o jeździe konnej."


Pozdro600!
Nazroth

7 komentarzy:

  1. Rzeź w tym roku ucierpiała z trzech powodów moim zdaniem:
    1)nieszczęsna 5 edycja 3 tygodnie po premierze szósteczki - naprawdę nie dało się ogarnąć tego turnieju już na 6 ed? Nawet jeżeli scenariusze by zgrzytały, rozpiski byłyby dziwne a sędziowie mieliby dużo roboty to test bojowy jest najskuteczniejszy

    2)Wakacje - taka prawda wcale nie jest to najlepszy okres bo ciężko jest wybrać pomiędzy wakacyjnym wyjazdem a turniejem (co ja pierdzielę, oczywiste jest że turniej przegra zwłaszcza jeżeli jego reg obsysa <-patrz pkt 1.)

    3)Nadchodzące ETC - oczywiste jest że top ligi trenuje przed poważniejszą imprezą i nie będzie zawracał sobie głowy wyjazdem na jakiegoś czelka

    W związku z powyższym nie wieszałbym aż tak bardzo psów na Rzezi, a tym bardziej nie przewiduję jej zaniku w przyszłym roku. Ot niekorzystna koniunkcja planet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skark i Piszczu znaleźli czas i ochotę pomimo wakacji, oraz treningu przed ETC. Wybrali na tą Rzeź i ją wyRzezali...

      No i jaka pora lepsza na wyjazd, niż Wakacje? Pokazała to Krakowska młodzież - również wybierając się na Rzeź...

      Usuń
    2. Krakowska młodzież i w zeszłym roku się na Rzeź wybrała kiedy termin nie był wakacyjny (może nie tak licznie jak teraz, ale ktoś musi przecierać szlaki). Widzisz, wakacje właśnie nie są najlepsze bo trzeba wybierać między właśnie wyjazdem wakacyjnym a turniejem, na przykład w marcu (WŚ) albo październiku (Arena) nie ma tego problemu.

      Usuń
  2. Zwłaszcza że Rzeź ma aspiracje i plan aby wypełnić chilloutową lukę po zniknięciu Łódzkiego G'n'C.

    Nie da się też ukryć że z reguły lepiej mają turnieje na koniec sezonu gdy sporo graczy walczy zaciekle o pkt i udział w etc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy tak sporo graczy walczy o udział w ETC? Ilu tak naprawdę graczy aspiruje do reprezentacji? Z końcem sezonu po odliczeniu ze dwóch pewniaków zostaje ich 15, czy 20? I chyba i tak przesadziłem z ilością. Ile na Wojnie Światów, czy rok temu na Arenie było topowców? Zdecydowaną większość stanowią zwyczajni turniejowi gracze. Spora część z nich to ludzie dorośli, a jak wiemy dorośli (pracujący) mają w wakacje normalną pracę - nie każdy urlopuje właśnie w tym okresie. Nie jestem pewien, czy aby na pewno to 'wakacje' zawiniły.
    Znów przytaczam, że z Krakowa pojechało dużo osób,
    Zaznaczę też, że gdyby nie 5 edycja - pojechało by duuuużo więcej, bo wiem na oko ilu ziomków wybrało by się na 6 edycyjny turniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę do ostatniego wyniku frekwencyjnego nie brakowało dużo. A ETC miało swój wpływ. Dla przykładu Galowie ( Afro, Wołek, Roman i osoby towarzyszące ) potrzebowali wtedy punkcików i przejechali całą Polskę.

      Nie twierdzę że tylko po pkt ale to na pewno była spora motywacja, szczególna dla graczy którzy wcześniej w etc nie uczestniczyli.

      A abstrahując to zawiniły wakacje z uwagi na młodzież ( z wawy czy krk mogłoby więcej przyjechać ), położenie geograficzne ( tylko Piszczu przebył ponad 300km ) no i trochę zmiana edycji.

      Usuń
  4. Ja bym jeszcze dorzucił do tego geografie. Z krakowa dramatu nie ma ale dla Poznania Szczecina 3city to jest gdzieś pod Kijowem ;)

    Ale IMHO wybranie 5 edycji było strzałem w stopę.

    PS Wyczesany klip ;)

    OdpowiedzUsuń