wtorek, 17 lipca 2012

TAJEMNICA SPOWIEDZI cz.2 "H-EMAN"

Drodzy wierni.

Nie tak dawno gościliśmy przy konfesjonale znaną gwiazdę 40stkowe estrady, a już dziś mamy kolejnego gościa. Niewielki wzrostem, za to wielki duchem. Wierny swojej ulubionej armii bez względu na zmieniające się edycje. Zuchwały miłośnik Close Combatowego pierdolnięcia. Grzeszył i to sporo... Teraz nadeszła kolej na wyznanie owych grzechów w drugiej odsłonie TAJEMNICY SPOWIEDZI!



Przedstawiam wywiad: 
NAZROTH vs EMAN


"For The Emperor and Sanguinius!"


''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Pewnie tego nie wiedziałeś, ale w niektórych kręgach nazywany jesteś Leonidasem Polskiej 40stki (tak naprawdę teraz to wymyśliłem). Bynajmniej nie dzieje się tak za sprawą zbliżającej się czterdziestki, a raczej z powodu uporu i wytrwałości z jakimi trwasz przy swojej ulubionej armii: Krwawych Aniołach. Od kiedy udzielam się turniejowo Eman = Blood Angels. Zarówno w czasach Army of Death, jak i BA'WD, a teraz nie bacząc na Gej Najtoskie zboczenia i inne wygięcia Codex: Blood Angels. Można by wręcz rzec, że wyjąwszy jakiś tam Tau'owski skok w bok jesteś Blood Angelskim Monogamistą. I tu pojawia się pytanie (nie, nie to, czy wiedziałeś o Leonidasie:P) jak to jest grać tyle lat jedną armią, i bądź co bądź, na dobre i na złe zaliczać nią podium?

Pomimo obiegowej opinii, mówiącej, że jestem podłym pałergejmerem, młodych i niedoświadczonych graczy na turniejach pożeram w całości i razem z Vladdem regularnie wyrabiam macę z krwi dzieci, to prawda jest taka, że jestem nieutulonym klimaciarzem. I z Bladziami to była miłość od pierwszego wejrzenia - zanim jeszcze poznałem mechanikę gry, klimat kodeksu "Angels of Death" z Drugiej Edycji wypalił mi piętno w mózgu. Żadna inna armia mi po prostu "nie leży" i nie wyobrażam sobie, żebym mógł grać czymś innym. Miałem co prawda Tau'ową chwilę słabości, w ramach odpoczynku od close combatu chciałem spróbować czegoś całkiem innego, ale na szczęście to była tylko chwila. I na swoje usprawiedliwienie dodam, że mam jeden oddział Krootów pomalowany na Death Company ;-)
Natomiast jeśli chodzi o samo granie, to zawsze niesamowitą frajdę dawało mi wygrywanie armią, która nie jest topowa i ograna na wszystkie możliwe sposoby (jeszcze w czasach przed kodeksem z 5ED) - dzięki czemu można przeciwnika zaskoczyć czymś kompletnie niekonwencjonalnym, czego nigdy wcześniej nie widział. A przegrywanie motywowało mnie do jeszcze większej rozkminy. Poza tym myślę, że wychodzenie poza oklepane schematy Razorspamu na 5ED kodeksie też mi dosyć nieźle wychodziło.


''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Skoro już jesteśmy przy Leonidasie, czy nie zastanawiałeś się może nad zapuszczeniem brody? Uważam, że było by Ci w niej zdecydowanie do twarzy. Gdybyś czysto przypadkiem, dajmy na to w odległej przeszłości planował podobny zabieg - co mogło by Cię do tego nakłonić? No i czym planował byś odżywiać bujny facjalny zarost?

Jest tylko jeden powód, dla którego porzuciłbym te rozkosze codziennego golenia, zacinania się, biegania po nowe ostrza do maszynki itp. A jest nim mianowicie kobieta, a jak kobieta - to wiadomo, tylko moja Małżonka. Gdyby któregoś razu zażyczyła sobie zobaczyć na mojej gładkiej niczym pupcia niemowlaka twarzy ślad zarostu, bujne bokobrody, albo wąsiska ala-Stary Inki - zapuściłbym je bez wahania :-)
Jeśli chodzi odżywianie, to słyszałem, że najlepszy do tego celu jest tłuszcz wytapiany z młodych, początkujących graczy w 40stkę. Regularnie wcierany daje ponoć niesamowite efekty. 


''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Z tego co mi wiadomo Space Marines nie mogą mieć dzieci (a dzieciaci nie mogą mieć Space Marines). Tobie się to udało. Powiedz co w twoim hobbystycznym życiu zmieniło się najbardziej, a co zmieni się jeszcze bardziej z nadejściem kolejnego potomka?

Zacznę może od tego, że mam już dwójkę małych demonów i więcej nie planuję. A nawet gdybym miał takie niecne zamiary, to - że tak zacytuję "chyba z inną żoną" ;-)
W pierwszej kolejności przychodzi oczywiście całkowity brak czasu na cokolwiek, w tym oczywiście na 40stkę. Jedynie tytanicznym wysiłkiem udaje się wykroić trochę czasu na hobby, a wymaga to poważnego samozaparcia - żeby np. nie przeznaczyć go na odpoczynek. Każdy większy wyjazd trzeba zaplanować z dużym wyprzedzeniem, a i tak w sporej ilości przypadków później okazuje się, że np. któreś z młodych się pochorowało i nici z turnieju. Ale - przy współpracy Żony - da się od czasu do czasu coś tam wykombinować i na jakiś turniej się udać.
Później jak już dzieciaki stają się mobilne, dochodzą do tego jeszcze dodatkowe atrakcje - figurki trzeba zamykać na klucz, coby nie stały się ofiarami większego demona ;-) i niczego nie można zostawić w zasięgu "małych rączek".
Ale generalnie - polecam :-)


''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
No, to skoro rodzinna atmosfera zdominowała naszą rozmowę zdradź mi proszę czy podczas konsultacji związanej z wydaniem podręcznika Krwawe Anioły zapytano Cię o poprawność tłumaczenia "Sangwinowy Miecz"? Czy nie uważasz, że to tłumaczenie jest co najmniej infantylne?

Odpowiadając wymijająco, zgodzę się, że nie jest to zbyt trafione tłumaczenie. ALE nie jest to też tak trywialne, jakby się mogło wydawać - w oryginale ta moc ma nazwę "The Sanguine Sword", więc nie można tego przetłumaczyć jako "Miecz Sanguiniusa", w odróżnieniu oczywiście od "Wings of Sanguinius" czy "Shield of Sanguinius" - gdzie sprawa jest jasna. Także chodzi tutaj raczej o wygląd miecza, a nie o jego "pochodzenie". Bardziej klimatycznie byłoby nazwę tej mocy przetłumaczyć jako "Krwawy Miecz", albo coś w tym stylu - ale wiadomo, że z tłumaczeniami jest jak z kobietami ;) wierne nie są piękne, a piękne nie są wierne. Te tłumaczenie jest w miarę wierne ;-) 


''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Całkowicie zmieniając temat. (Mam nadzieję, że to nie jakaś tajemnica). Czy zdarza Ci się wypić przed, lub po turnieju? Mówię o takim typowym męskim spotkaniu wojowników, gdzie leje się alkohol, a w powietrzu słychać bitewne historie? Czy preferujesz raczej pompujące brzusio browarki, czy męską czystą?

Oczywiście, że się zdarza ;-) Czasami przed, czasami po, a czasami i przed i po - normalna sprawa. Zabawa plastikowymi panolkami to jakby nie było doskonały pretekst do spotkania się z Ziomalami, a jak już jest spotkanie, to o suchym pysku ciężko siedzieć. Oczywiście ekscesy okresu kawalerskiego mam już za sobą, więc nie sądzę, żebym kiedyś jeszcze miał okazję zobaczyć tekst "turnieju nie ukończyli" w połączeniu ze swoją ksywą. Co do rodzaju trunków, to wszystko oczywiście zależy od towarzystwa i nastroju - czasami browar, czasami czystą (czy też zgodnie z tradycją - fińską czerwoną), a czasami rudą na myszach.

 "Brawa dla Emanuela, on wybrał smak swojego życia!"


''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Może dla odmiany sięgnijmy korzeni. Na forum Legionu zarejestrowany jesteś od 2005 roku, ale Twoja przygoda z Warhammer'em 40,000 trwa dłużej. Czy mógł byś przybliżyć mi (oraz gawiedzi) początki swojej 40stkowe przygody? Komu zawdzięczamy fakt, że na co drugim turnieju w Polsce na podium są tylko dwa wolne miejsca?

To były bardzo zamierzchłe czasy, gdzieś tak tuż przed Herezją Horusa, znaczy się byłem na pierwszym roku studiów (98 w poprzednim millenium). Grałem wtedy w Chronopię i Warzone, łaziłem do klubu Drakkar (w Szczecinie), żeby się na bitwy ustawiać. Któregoś dnia jeden ze znajomych (ksywy już niestety nie pamiętam) powiedział, że żona dała mu ultimatum i musi się pozbyć wszystkich około-hobbystycznych szpejów - m.in. całej armii do 40stki. Chciał ją sprzedać za 200zł, utargowałem do 150zł - i w taki oto sposób stałem się posiadaczem grywalnej, praktycznie całkowicie metalowej 2ED armii BA :) Do dzisiaj pamiętam co było w tym dealu - 10 Taktycznych, z 10 SMów z różnymi heavy weaponami, DC z Kapelanem, Furioso (2ED z Multimeltą), 5 Scoutów (jedyne plastiki w całej armii), całe wiaderko różnej maści Termosów (około 20 modeli) i komplet bohaterów specjalnych.
2ED jakoś nie specjalnie przypadła mi do gustu, z resztą w Szczecinie nie było aż tak dużo ziomali regularnie grających. Ale na szczęście za chwil kilka wyszła 3ED, do tego Target Games popełnił 2ED Warzone, która była fatalna - i tak pozbyłem się jednych modeli, dokupiłem co tam było trzeba, żeby zacząć swoją przygodę z "nowym" Mrocznym Millenium (czytaj - Rhinosy) i tak to się jakoś dalej potoczyło. 

Ach Chronopia i Warzone... czasy zaiste zamierzchłe i do tego zacne. Już teraz wiem dlaczego nie dominowałeś wtedy Krakowskiej sceny tych gier - pustoszyłeś nadmorskie wybrzeża, zostawiając starą stolicę dla smyków mojego pokroju. Solidaryzując się zdradzę Ci pewną tajemnicę: Gdzieś tam w sieci czai się niejaki Michał W. i pacza. I przy nim nigdy nie wspominamy, że 2ED nie przypadła nam do gustu :) Tak na wszelki wypadek... ale idąc dalej...

''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Twoja (wyrozumiała i wspierająca Cię hobbystycznie) Żona ma konto na Facebook, oraz całkiem niezłe transportery Rhino. Nie pytam o Rhino, bo wiem, że jako gracz Blood Angels coś tam w swojej kolekcji posiadasz. Interesuje mnie fakt, dlaczego nie ma konta na Facebook?

Facebook to zło ostateczne, miejsce do cna plugawe, zepsute i pozbawione jakichkolwiek zasad ;-)
Jest to trochę zboczenie zawodowe, ale generalnie to nie lubię "miejsc w sieci", które otwarcie przyznają, że będą wykorzystywać twoje dane gdzie tylko się da, jak tylko się da i kiedy tylko się da. A wszystko po to, żeby wyciągnąć z tego jak najwięcej kasy. Poza tym nie kręci mnie to całe lajkowanie, dislajkowanie i tym podobne Facebookowe pierdoły.
Ta fotka oddaje dosyć dobrze moje nastawienie do tego portalu:
http://www.federicopistono.org/blog/differences
Rhinosy powiadasz ...

Tak, Rhinosy - takie transportery Kosmicznych Marines:)

''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Na koniec nie może się obejść bez zapinania. Wiem, że swego czasu Legioniści zamiast tego staromodnie wtrącali do lochu. Teraz liczy się tylko 'wylot' pokonanych przeciwników. Eman, ale tak szczerze: Lubisz 'Zapinać'?

A kto nie lubi? Prawda jest taka, że każdy gra (w dowolną) grę, żeby wygrać - nawet jeżeli sam się do tego nie przyznaje - gdzieś tam w głębi duszy marzy mu się Zapinanie. Nie ma nic przyjemniejszego, niż porządne Zapięcie po zaciekłej walce :-) Z drugiej strony jednak, nie kręci mnie Zapinanie młodych i niedoświadczonych - bo w sumie co to za zabawa, jak się porządnie nie bronią - dlatego staram się być dla takowych dosyć delikatny.




Tak więc drogie dzieciaczki - teraz już wiecie, że Wujek Eman będzie delikatny niczym pozytywny bohater kreskówki z 1983 roku H-EMAN, a Wujek Nazroth będzie drapieżny i podstępny niczym Szkieletor pastwiąc się na ofiarach pozostawionych przez poczciwszego Leonidasa.


Na koniec zapraszam do wysłuchania piosenki nagranej przez wiernych fanów Emana. Jak możecie się domyślać piosenka nosi tytuł "EMAN", i opowiada o rozterkach wewnętrznych młodego Emana, kiedy to porzucił Chronopię i obrał zupełnie nową drogę życia...



Zgłoś kolejną gwiazdę do wywiadu - napisz do mnie na z22cm@op.pl

 
Pozdro600!
Nazroth

2 komentarze:

  1. Wow, no tego się nie spodziewałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, oj tam. II edycja to była edycja gdzie oddział CSM miał minimum 3 modele i max 3 ciężkie bronie, a Overwatch strzelał nie jak nas szarżowali tylko dowolnym momencie tury przeciwnika z pełnym BS. Pełny Herohammer. Zwłaszcza armia wilków w termosach (8 modeli na 2k). Była złamana, ale swój urok miała :D

    OdpowiedzUsuń